Po dwóch zwycięstwach w bydgoskiej Łuczniczce - 3:0 z Argentyną i 3:1 z Niemcami - Biało-Czerwone chciały w czwartek pójść za ciosem i wygrać pojedynek z Belgijkami. Byłoby to czwarte z rzędu zwycięstwo naszej kadry w SLN i triumf, który dałby Polkom bezpieczne miejsce w środku tabeli fazy interkontynentalnej przed ostatnim turniejem (w Wałbrzychu). Z Belgią w ostatnich latach nasz zespół grał często, sporo pojedynków przegrał i na pewno miał co udowadniać Kai Grobelnej (do niedawna Grot Budowlani Łódź) i jej koleżankom. Już pierwsza akcja meczu była niezwykle zacięta i długa, a kolejne potwierdziły, że mecz wcale nie będzie spacerkiem. Belgijki świetnie serwowały i trafiały raz po raz w ataku, a nasze siatkarki musiały zrazu gonić wynik (1:3). Szybko do gry włączyła się jednak Malwina Smarzek, do tego świetną zagrywką postraszyła Belgię Agnieszka Kąkolewska i zrobiło się 5:5. A po chwili 8:7 dla miejscowych, bo Belgijki złapały zadyszkę w ataku i dały naszej ekipie miejsce do ofensywnej i skutecznej gry. Szybko na tablicy wyników pojawił się jednak remis, a wszystko za sprawą dynamicznych ataków Britt Herbots, która na lewej flance raz po raz punktowała z wielką werwą (11:11). Biało-Czerwone postawiły tradycyjnie na ataki Malwiny Smarzek, jednak w pewnym momencie straciły kontakt z rywalkami. Gabriela Polańska kropnęła na środku w aut i Polska przegrywała 14:16. Na szczęście Jacek Nawrocki szybko wpuścił na parkiet Zuzannę Efimienko, a ta zrewanżowała się od razu asem serwisowym (16:16). I znów rozgorzała wspaniała walka, a na ataki Smarzek raz po raz odpowiadała Kaja Grobelna (18:18). A gdy doskonale znana z Ligi Siatkówki Kobiet atakująca trafiła zagrywką, to Belgia prowadziła 20:19. Ale nasz zespół odpowiedział zagrywką Kąkolewskiej (22:20) i wydawało się, że ma seta w garści. I wtedy przyjezdne wrzuciły wyższy bieg, rozbiły nas zagrywką i po pięciu akcjach wygranych pod rząd zgarnęły seta numer jeden (25:22). Przegrana partia rozdrażniła nasz zespół, po serii świetnych akcji i bloku na lewej flance Polki prowadziły już 4:0. I teraz Belgia musiała ścigać, Grobelna wzięła sprawy w swoje ręce i bardzo szybko, za szybko, zrobiło się 7:7. Biało-Czerwone po raz kolejny wyszły z dołka, po atakach Martyny Grajber i Malwiny Smarzek znów odskoczyły i znów z mozołem budowały przewagę (10:8), by po chwili błyskawicznie ją roztrwonić (11:11), ku rozpaczy selekcjonera Jacka Nawrockiego. Na szczęście reprezentacja Polski świetnie serwowała i coraz lepiej blokowała ataki Grobelnej i Herbots, co znów przełożyło się na punktową serię i trzy "oczka" zapasu (16:13). Po przerwie technicznej reprezentacja Polski stanęła, Belgia ruszyła do odrabiania strat i nawet miała piłkę na remis 16:16, ale tym razem Malwina Smarzek kapitalnym atakiem dała drużynie oddech. Sinusoida trwała w najlepsze, dwie-trzy dobre akcje Polek dały - wydawałoby się - bezpieczny zapas punktów (20:16), który znów zaczął topnieć w szybkim tempie. "Ach te baby!" - powiedziałby świętej pamięci Andrzej Niemczyk. Reprezentacja Polski musiała spiąć się w końcówce seta, żeby nie powtórzyć wpadki z seta numer jeden i na szczęście Martyna Łukasik w kluczowym momencie trafiła z prawej flanki (22:20). Belgia naciskała, wzmocniła serwis i szukała wyrównania, a Polska nie oddawała pola. Smarzek na raty wykończyła atak na lewej stronie siatki (23:21), a po chwili poprawiła na prawej i dotarliśmy do piłki setowej (24:21). Tę na punkt zamieniła... Malwina Smarzek, która kiwką w skos zakończyła partię drugą (25:22). Polki szybko wyszły na prowadzenie również w trzeciej odsłonie, po zagrywkach Kąkolewskiej i dobrej grze na siatce siatkarki Jacka Nawrockiego prowadziły już 5:2. Zaraz odpowiedziały im Herbots i Grobelna, które dynamicznymi atakami starały się dać drużynie prowadzenie. Ale i nasza reprezentacja grała swoje, dobrze rozgrywała Marlena Pleśnierowicz, a jej skrzydłowe nie zwalniały ręki ani na chwilę (8:5). Przyjezdnym udało się zatrzymać Mędrzyk blokiem, po chwili mógł być nawet remis, ale zażartą wymianę z obu stron zakończył wreszcie błąd Belgijek (9:7). Gra stała się niezwykle zacięta, wyrównana i emocjonująca. Żółte Tygrysice wreszcie wygrały kontrę i tablica wyników pokazała remis 9:9. Co gorsza, Biało-Czerwone raz po raz zasilały konto Belgijek błędami własnymi i w szybkim tempie straciły kontakt z ambitną ekipą Gerta Vande Broeka (10:14). Tym razem to przyjezdne zasiliły nasze konto, raz po raz uderzały w aut i po chwili Kąkolewska mogła dać nam remis, ale nadziała się na blok. Po kolejnym błędzie (13:16) Jacek Nawrocki wpadł w furię i na przerwie ostro zrugał podopieczne, używając zdecydowanie żołnierskich słów. Trzeba było ścigać, a skuteczne oponentki miały wciąż dwa-trzy "oczka" zapasu (17:14, 19:16). Świetną zmianę dała Julia Twardowska, jej potężne ataki dały drużynie kopa, a swoje trzy grosze dodała Martyna Łukasik i to nasz zespół... prowadził 20:19. Cóż to była za przemiana, Polki złapały wiatr w żagle i szły po zwycięstwo (23:22). Zaczęły się wielkie emocje i wielkie nerwy, Polki miały kolejne piłki setowe (25:24), aż Twardowska z Efimienko w bloku zatrzymały Herbots i wygrały nam seta 26:24. Do końca udanego wieczoru zostało naszej kadrze wygrać jeszcze jednego seta, najlepiej tego czwartego, by uniknąć nerwów w tie-breaku. Po świetnych zagrywkach Pleśnierowicz było już 3:0 i tej przewagi trzech punktów Biało-Czerwone skutecznie broniły piłka po piłce (6:3, 8:5). Reprezentacja Belgii musiała gonić, była pod presją, a nasza ekipa nie dawała jej rozwinąć skrzydła i dopaść się z wynikiem. Regularna i wreszcie równa gra sprawiła, że zmęczone siatkarki z Belgii nie tylko nie potrafiły kończyć regularnie ataków, ale coraz częściej popełniały błędy, co zasilało nasz zespół w punkty (12:8). Dobrze atakowały Twardowska i Smarzek, a Kąkolewska na środku siatki pilnowała, by nic złego nie stało się jej drużynie ze strony reprezentacji Belgii (13:10). Zmartwioną minę miał trener Vande Broek, bo widział, że poziomem gry jego siatkarki zaczynają odstawać od Polek i musiał szybko znaleźć na to receptę. Było o tyle trudno, że po drugiej stronie siatki Malwina Smarzek rozgrywała kolejne wyśmienite spotkanie, trafiała raz po raz w ataku i nie zamierzała się zatrzymać (16:11). Patrząc z naszej perspektywy, polskiej kadrze udało się złamać ducha walki u przeciwniczek i dotkliwie zranić je w kolejnych kontrach (18:11). Jeszcze skończyła atak Celine Van Gestel, ale po chwili Smarzek znów huknęła jak z armaty (19:12). W samej końcówce Belgijki nie miały wiele do powiedzenia, nasz zespół trafiał raz po raz, aż Kąkolewska atakiem na środku zamknęła rywalizację (25:14). Za tydzień Biało-Czerwone - które wygrały już cztery kolejne spotkania - zakończą fazę interkontynentalną Siatkarskiej Ligi Narodów turniejem w Wałbrzychu. Zmierzą się w nim z Rosją, Japonią oraz Dominikaną. Polska - Belgia 3:1 (22:25, 25:22, 26:24, 25:14) Sędziowali: Daniele Rapisarda (Włochy), Yuri Ramirez (Dominikana) Widzów: ok. 1500 Przebieg meczu: I set: 8:7, 11:12, 14:16, 19:20, 22:25II set: 8:7, 12:11, 16:13, 20:16, 25:22III set: 8:5, 10:12, 13:16, 20:19, 26:24 IV set: 8:5, 12:8, 16:11, 20:13, 25:14 Polska: Marlena Pleśnierowicz, Malwina Smarzek, Natalia Mędrzyk, Martyna Grajber, Gabriela Polańska, Agnieszka Kąkolewska, Agata Witkowska (libero) oraz Julia Twardowska, Zuzanna Efimienko, Martyna Łukasik, Julia Nowicka Belgia: Ilka van de Vyver, Kaja Grobelna, Celine Van Gestel, Britt Herbots, Marlies Janssens, Silke Van Avermaet, Jodie Guilliams (libero) oraz Laure Flament, Manon Stragier, Natalie Lemmens.