Po wygranej 3:1 z Kanadą na otwarcie turnieju w czwartek Polskę czekało znacznie trudniejsze zadanie. Brazylijki to wicemistrzynie olimpijskie i jedne z faworytek rozgrywek. "Biało-Czerwone" przez długie fragmenty meczu potrafiły prowadzić z nimi wyrównaną walkę, a nawet przeważać. Ostatecznie zeszły jednak z parkietu w Shreveport-Bossier City bez choćby jednego wygranego seta. W porównaniu do meczu z Kanadą Lavarini zdecydował się na dwie zmiany w podstawowym składzie. Szansę dostała rozgrywająca Alicja Grabka i środkowa Aleksandra Gryka. Podobnie jak dzień wcześniej, znów mecz nie najlepiej rozpoczęła Olivia Różański. Przyjmująca, którą Lavarini przestawił na atak, zmarnowała kilka okazji na punkty. Tym razem Włoch nie czekał ze zmianą i szybko zastąpił ją Weroniką Szlagowską. Polki prowadziły jednak z Brazylijkami wyrównaną walkę. Obie drużyny szybko zaczęły zdobywać punkty blokiem - po jednej stronie Agnieszka Kąkolewska, po drugiej szalała Ana Carolina da Silva, czyli “Carol". “Biało-Czerwone" były w stanie szybko odrobić nawet trzypunktową stratę. Ostatecznie jednak aż sześć bloków rywalek i problemy z przyjęciem Polek sprawiły, że drużyna Lavariniego przegrała 23:25. Polki zmarnowały przewagę. Zdecydowało słabe przyjęcie Brazylia, która w poprzedniej edycji Ligi Narodów zajęła drugie miejsce, rozpoczęła tegoroczne rozgrywki identycznie jak Polska. W pierwszym meczu wygrała 3:1 z Niemcami, z którymi “Biało-Czerwone" rozegrały wyrównane sparingi przed wylotem do USA. Drugi set Polki rozpoczęły znakomicie. Przy zagrywkach Kąkolewskiej objęły prowadzenie 7:2. Na boisku od początku partii znów była Różański, nadal jednak nie imponowała skutecznością. A Brazylijki dość szybko zmniejszyły straty do zaledwie punktu. Polska jeszcze długo utrzymywała przewagę, ale tuż przed końcem seta dała się doścignąć rywalkom. “Biało-Czerwone" pogrążyła wprowadzona na zagrywkę Karina. Przy jej serwisach wicemistrzynie olimpijskie znów wygrały decydujące akcje. CZYTAJ TEŻ: Siatkarskie nagrody rozdane. Wyjątkowy apel siatkarki 20-lecia Kosztowne błędy "Biało-Czerwonych" Po kolejnej przegranej końcówce seta z polskiej drużyny uleciało powietrze. Lavarini już przy wyniku 3:7 postanowił więc wykorzystać swoją jedyną przerwę. - Nie poddawajcie się! - apelował do siatkarek. Wiarę w dobry wynik Polkom na chwilę przywrócił blok Kąkolewskiej, ale to Brazylijki miały w zespole najlepiej blokującą zawodniczkę tego meczu. Już po dwóch setach Carol zdobyła w ten sposób sześć punktów, w trzeciej partii dołożyła kolejny. W polskim zespole dobrze w ataku prezentowała się Gryka, obiecująco układała się jej współpraca z Grabką. "Biało-Czerwone" wciąż popełniały jednak mnóstwo błędów, zwłaszcza w polu zagrywki. Przez cały mecz oddały w ten sposób rywalkom ponad 20 punktów. Siatkarki z Ameryki Południowej powiększały więc przewagę, w drugiej części seta ich trener Ze Roberto mógł pozwolić sobie na zmiany. Rezerwowe Brazylijki roztrwoniły część punktowej zaliczki. Lavarini wprowadził na przyjęcie Szlagowską, która popisała się skutecznym blokiem. Polska doprowadziła do rezultatu 22:23, ale rywalki opanowały sytuację. Ostatni punkt kąśliwą zagrywką zdobyła Carol. W piątek Polki mają dzień przerwy. Ich kolejnym rywalem będzie Korea Południowa, z którą zagrają w sobotę o godz. 21 czasu polskiego. Polska - Brazylia 0:3 (23:25, 21:25, 22:25) Polska: Różański, Kąkolewska, Łukasik, Grabka, Gryka, Górecka - Stenzel (libero) oraz Szlagowska, Fedusio Brazylia: Lorenne, Carol, Pri Daroit, Macris, Diana, Julia B. - Nyeme (libero) oraz Karina, Roberta, Kisy CZYTAJ TEŻ: Wprowadził polski klub do Ligi Mistrzów. Teraz przejmie kadrę