Polki w Szwajcarii pokonały kolejno gospodarza turnieju 3:0, Ukrainę 3:2 i Łotwę 3:0. Na półmetku eliminacji prowadzą w tabeli z ośmioma punktami, a kolejny turniej rozegrany zostanie w Bydgoszczy w najbliższy weekend. Szkoleniowiec nie krył zadowolenia z występu, ale jak zaznaczył, wszystko zadecyduje się w ostatnim meczu, w którym w bydgoskiej "Łuczniczce" zmierzą się z Ukrainą. W Lugano po bardzo zaciętym spotkaniu wygrały 3:2. "Ukraina okazała się dość trudnym zespołem, przede wszystkim pod względem zgrania. Większość zawodniczek tej reprezentacji gra w jednym klubie - Chimiku Jużnyj, a do tego ta ekipa wzmocniona jest siatkarkami występującymi w mocnych zagranicznych klubach. Choćby taka Tetiana Kozłowa ma za sobą występy w RC Cannes" - mówił Makowski. W sobotnim meczu z Ukrainkami Polki przegrywały już 0:2, ale zdążyły się w porę się przebudzić. "Pierwszego seta mogliśmy wygrać, ale szczęście sprzyjało rywalkom. Na początku meczu słabo graliśmy przede wszystkim w ataku, na poziomie 20 procent. Przy takiej skuteczności ciężko myśleć o wygranej. Od trzeciego seta wzmocniliśmy zagrywkę, lepiej to wyglądało już w ataku, a dziewczyny wróciły do swojej dyspozycji" - wyjaśnił. Polki w Lugano wystąpiły w osłabionym składzie. Skrzydłowa Izabela Kowalińska z powodu bólu w plecach w ogóle nie pojawiła się na boisku. "Przed turniejem w sparingach ze Słowacją Iza była naszą najskuteczniejszą zawodniczką. W sobotę próbowała podjąć rywalizację, ale jej występ okazał się niemożliwy. Z drugiej strony Ela Skowrońska bardzo dobrze ją zastąpiła" - zaznaczył. Już w najbliższy piątek rozpocznie się drugi turniej kwalifikacyjny w Bydgoszczy. Wszystko wskazuje, że ostatni mecz Polski z Ukrainą zadecyduje o awansie do przyszłorocznych mistrzostw Europy, których gospodarzem będą Holandia i Belgia. Bezpośrednią kwalifikację uzyska tylko zwycięzca - drużyna, która uzyska najwięcej punktów w obu imprezach. Reprezentacja, która zajmie drugą lokatę, zagra w barażach zaplanowanych na wiosnę przyszłego roku. "Trudno powiedzieć, czy atut własnej hali nam pomoże, ale na pewno w Bydgoszczy będzie więcej kibiców niż w Lugano, gdyż na nasze mecze przychodziło 100-200 widzów. Z drugiej strony w Szwajcarii bardzo dobrze nam się pracowało w ciszy i spokoju, pod względem organizacyjnym wszystko było dobrze przygotowane" - podsumował Makowski.