- Mam nadzieję, że wygramy i zdążymy obejrzeć finał mistrzostw Europy Włochy - Polska - mówiła przed spotkaniem ze Słowenią Monika Fedusio, przyjmująca reprezentacji Polski. Ten plan "Biało-Czerwone" zrealizowały w sobotę bez większych problemów. Już początek należał do podopiecznych trenera Stefano Lavariniego. Szybko objęły prowadzenie 3:0, a pierwsze minuty meczu stały pod znakiem dobrej gry polskiego bloku. Polki w pierwszej partii sześć razy "zamurowały" siatkę. To mocno hamowały zapędy Słowenek. "Biało-Czerwone" odskoczyły na sześć punktów i trener rywalek Marco Bonitta dość szybko poprosił o czas. Pierwszy set nie przebiegł jednak szybko i sprawnie, ale głównie z powodu... kłopotów technicznych. Przy prowadzeniu 15:8 nastąpiła kilkuminutowa przerwa, w czasie której na trybunach szalała "meksykańska fala". Pauza nie wybiła jednak z rytmu Polek. Po niej Joanna Wołosz rozegrała m.in. efektowną akcję z atakiem z tzw. szóstej strefy Martyny Łukasik. Pierwszego seta gospodynie wygrały 25:18. Dwa atuty polskich siatkarek. Gwiazda kadry mówi o nich wprost Blok i zagrywka siłą polskiej kadry. Rywalki bez szans Polskie i słoweńskie siatkarki niedawno spotkały się w czasie mistrzostw Europy. Na otwarcie turnieju w Belgii "Biało-Czerwone" wygrały wyraźnie 3:0. W kolejnych spotkaniach Słowenki były jednak w stanie nawiązać rywalizację z wyżej notowanymi przeciwniczkami, choć ostatecznie zakończyły turniej na fazie grupowej. Początek drugiej partii to znakomite zagrywki Olivii Różański, ale też efektowne bloki Słowenek. W pierwszym secie nie zdobyły tym elementem żadnego punktu, w drugim szybko zatrzymały na siatce Magdalenę Stysiak. Ale i polski blok nie próżnował. Kiedy zderzyła się z nią Eva Zatković, gospodynie zaczęły uciekać rywalkom - prowadziły 12:8. Bonitta zmienił rozgrywającą, wprowadził na boisko Evę Pogacar. Słowenki nie potrafiły sobie poradzić z zagrywkami Łukasik i Joanny Pacak. Przewaga polskiej drużyny wzrosła do dziesięciu punktów. Ostatni punkt zdobyła Różański, Polska wygrała 25:15. Słowenia nie "urwała" nawet seta. Polskie siatkarki z efektownym zwycięstwem Jeśli coś w polskiej drużynie w sobotę mogło niepokoić, to problemy Moniki Gałkowskiej. Rezerwowa atakująca polskiej kadry była bowiem ubrana w koszulkę libero. Powodem takiej decyzji Lavariniego miały być niewielkie problemy zdrowotne zawodniczki. Trzeci set to znów kilka minut wyrównanej gry i spokojnie budowana przewaga Polski. Pomógł w niej efektowny blok Agnieszki Korneluk, po którym gospodynie miały już cztery punkty zaliczki. Ta różnica się utrzymywała, szansę od trenera dostała Fedusio. Co prawda Polki miały pewne problemy, by zdobyć ostatni punkt, i Lavarini poprosił nawet o przerwę. W końcu Słowenki się jednak pogubiły, gospodynie wygrały 25:22. Kolejny mecz reprezentacja Polski rozegra już w niedzielę. Na jej drodze stanie reprezentacja Korei Południowej, czyli były zespół Lavariniego. Polska: Stysiak, Korneluk, Różański, Wołosz, Pacak, Łukasik - Stenzel (libero) oraz Szczygłowska, Fedusio, Czyrniańska Słowenia: Pucelj, Lorber, Zatković, Najdić, Grbac, Planinsec - Banko (libero) oraz Pogacar, Mazej (libero), Milosić Ich "mafia" rządzi kobiecą siatkówką. Polska też z tego korzysta