Agnieszka Korneluk w meczu z USA (0:3) w ćwierćfinale kobiecego turnieju siatkówki w igrzyskach olimpijskich w Paryżu, była jedną z najlepszych zawodniczek naszej kadry. Zdobyła 12 punktów, w tym aż pięć blokiem i dwa zagrywką. Korneluk skończyła pięć z 12 ataków środkiem. Koszmarny mecz Polek w ćwierćfinale igrzysk. Sroga lekcja od USA Agnieszka Korneluk: ten zespół potrzebuje każdego ogniwa, by wygrywać Zupełnie inaczej wyobrażałyście sobie ten ćwierćfinał. Co zawiodło? - My zawiodłyśmy (płacz). Nie zagrałyśmy naszej siatkówki i tego, co potrafimy. Trzymałaś grę tej drużyny, ale w pojedynkę było bardzo trudno wygrać to spotkanie. - Zgadza się. Jesteśmy zespołem, który potrzebuje każdego ogniwa, by wygrywać. We wcześniejszych meczach były to inne zawodniczki. Momentami grałyśmy dobrze, ale nie wszystkie w jednym momencie. Nie byłyśmy w stanie zatrzymać zespołu z USA. W pierwszym secie przegrywałyście wysoko, ale goniłyście rywalki. W drugim było koszmarnie słabo. W trzecim wysoko prowadziłyście na początku, ale rywalki was dogoniły i wygrały cały mecz. Co się stało, że nagle stanęłyście? - Zaczęłyśmy rzeczywiście bardzo dobrze i wierzyłyśmy w to, że zagramy tie breaka. Trener Amerykanek zrobił jednak wiele zmian. Wymienił słabsze ogniwa i utrzymały poziom gry. Ten start w igrzyskach, mimo porażki w ćwierćfinale, to jednak przygodą, którą zapamiętacie na całe życie? - Jasne, choć chciałybyśmy zapamiętać te igrzyska inaczej. Taki jest sport. W Paryżu - rozmawiał Tomasz Kalemba, Interia Sport