W rozpoczynającym się w tym tygodniu Pucharze Świata Magdalena Śliwa znów założy biało-czerwony strój i wystąpi w roli zawodniczki. Cel - pomóc reprezentacji w zdobyciu awansu do igrzysk olimpijskich w Pekinie. Śliwa wraca do gry, bo trener Marco Bonitta zrezygnował z usług Izabeli Bełcik. "Byłam zaskoczona decyzją Marco Bonitty o powołaniu mnie do reprezentacji. Ale... podpisałam deklarację gry w reprezentacji i trzeba grać" - powiedziała, cytowana przez "Super Express". Mimo że od ostatniego meczu w barwach reprezentacyjnych minęły dwa lata, przed Pucharem Świata nie czuje najmniejszych obaw. "Nie jestem juniorką. Wiele meczów w drużynie narodowej rozegrałam i trochę sukcesów na koncie już mam. Nie ma mowy o żadnym stresie, nawet najmniejszym" - stwierdziła. "Pierwszą rozgrywającą jest Milena Sadurek. Ja mam jej pomagać, ewentualnie zmienić podczas meczów. Milena to dobra rozgrywająca, ma niezły przegląd gry. Ktoś może powiedzieć, że brakuje jej doświadczenia, ale je rozgrywająca nabywa latami" - dodała. Śliwa nie ukrywa, że marzy o wyjeździe na igrzyska olimpijskie. To byłoby spełnienie jej sportowych ambicji. - Myślę, że Pekin jest blisko. Bardzo, bardzo blisko. Musimy tylko w to wierzyć i dać z siebie wszystko. Bo przecież nasza gra w mistrzostwach Europy nie wyglądała źle. Jeden mecz słabszy i się posypało. Mam nadzieję, że w Japonii nie będziemy miały takiego kryzysu - powiedziała Śliwa.