Biało-czerwone wygrały z Kenią (3:1), Koreą Płd. (3:2) i Kostaryką (3:1). Mistrzynie Europy musiały uznać wyższość Tajwanu (1:3) i Japonii (1:3). Występy naszych siatkarek śledzi były szkoleniowiec zespołu Andrzej Niemczyk. - Gubią nas głupie błędy. Wystarczy spojrzeć na czwarty set meczu z Tajwanem. Prowadzimy 17:12 i wygrywając tego seta, wygralibyśmy spokojnie tie-breaka. Tajwanki nie wytrzymałyby ciśnienia. Spotkanie z Japonią - mogliśmy je spokojnie pokonać 3:1. Drugi set - mamy 4, 5 końcowych piłek, których nie wykorzystujemy i przegrywamy go 28:30. Szkoda - powiedział Niemczyk w "Super Expressie". Do drugiej fazy turnieju biało-czerwone przystąpią z tylko jednym zwycięstwem na koncie. W grupie E polskie siatkarki zmierzą się kolejno z Włoszkami, Serbią i Czarnogórą, Turcją oraz Kubą. - Teraz powinno być już lepiej. Oprócz Kubanek, wygrywaliśmy już z wszystkimi drużynami. Jeżeli wygramy pierwszego seta z Włoszkami, to je pogonimy. Serbia - nie musi utrzymać tak fenomenalnej dyspozycji z pierwszej rundy, gdzie wygrała wszystko. A Turczynki też są w naszym zasięgu. Najważniejsze, że mamy teraz dwa dni przerwy. Dziewczyny mogą odpocząć i spokojnie przygotować się na walkę z Włoszkami - dodał Niemczyk, który nie wyklucza powrotu do reprezentacji. - Jeżeli dogadam się z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej, to dlaczego nie. Ale w tej chwili nie chcę o tym rozmawiać. Nie widzę sensu. Po co teraz o tym mówić. Dziewczyny jeszcze grają i niech mają spokój. Nie psujmy atmosfery. Poza tym powiedzmy sobie szczerze - Irek Kłos to mój przyjaciel. Niech spokojnie pracuje - podkreślił szkoleniowiec.