Hymn odgrywany przed spotkaniami siatkarskiej reprezentacji Polski to wyjątkowa chwila. Od lat utarła się już tradycja, że kibice wraz z drużyną śpiewają go a cappella. Po pierwszych dźwiękach muzyka cichnie i w hali niesie się już sam śpiew. Zwyczaj przyjęty na meczach męskiej kadry przejęła także kobieca. Zwłaszcza ostatnio, kiedy i siatkarki ponownie zaczęły przyciągać do hal tłumy i odnosić sukcesy. We wtorek w łódzkiej Atlas Arenie było trochę mniej kibiców niż w czasie weekendowych spotkań ze Słowenią i Koreą Południową. Spikerzy przed meczem pytali więc kibiców, czy dadzą radę zaśpiewać i tym razem. Odpowiedź była twierdząca, ale w czasie hymnu nie obyło się bez pewnych problemów. W pewnym momencie tempo śpiewane przez część kibiców mocno rozjechało się z resztą hali. Świetne wieści dla polskich siatkarek. A Vital Heynen się zdenerwował Magdalena Jurczyk tłumaczy, co stało się w czasie hymnu. "Było dosyć komicznie" Na samo pytanie o sytuację przy śpiewaniu "Mazurka Dąbrowskiego" Magdalena Jurczyk wybucha śmiechem. Nieco szybciej od reszty śpiewała spora grupa dzieci, które przyjechały oglądać reprezentacje Polski i Kolumbii. Zajmowały miejsca blisko połowy boiska, na której w czasie hymnu ustawiły się polskie siatkarki. Śmiechu nie mogło powstrzymać kilka siatkarek, szeroko po ostatnich słowach hymnu roześmiały się Martyna Czyrniańska czy Monika Fedusio. - Byłyśmy pośrodku i nie wiedziałyśmy, do kogo się dostosować. Śpiewałyśmy swoim tempem z całą drużyną. Słyszałyśmy dziewczynki, jakieś dzieci z prawej strony, z lewej resztę ludzi. Było dosyć komicznie - opowiada Jurczyk. Polska z kompletem zwycięstw w kwalifikacjach do IO Dobry humor utrzymał się również w trakcie pierwszego seta, którego polskie siatkarki otworzyły kapitalnie, od prowadzenia 5:0. Później było nieco problemów, ale ostatecznie udało się pokonać niżej notowaną drużynę bez straty seta. I po trzech meczach kwalifikacji olimpijskich w Łodzi "Biało-Czerwone" mają na koncie komplet zwycięstw. - Gra bardzo falowała, szczególnie na początku drugiego seta, gdy przegrywałyśmy 0:5. Cieszy fakt, że mimo słabszych momentów wracamy do gry i potrafimy wygrać - zaznacza Jurczyk. Z Łodzi Damian Gołąb U rywalek wrze, Polki unikają chaosu. Szansa na igrzyska, jakiej dawno nie było