Reprezentacja Polski podczas turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk rozegrała siedem spotkań, a w decydującym meczu o awans zmierzyła się z Włoszkami. Górą były "Biało-Czerwone", które wprawdzie przegrały pierwszego seta, ale w trzech kolejnych partiach górowały nad rywalkami i przypieczętowały upragnione zwycięstwo. Podczas meczu z reprezentacją Italii nie brakowało emocjonujących momentów, a jeden z nich miał miejsce w końcówce drugiego seta. To właśnie wtedy, przy stanie 25:24 dla podopiecznych Stefano Lavariniego, nasze zawodniczki po obronie miały piłkę po swojej stronie. Wówczas dość nieoczekiwanie Krystian Pachliński, który jest asystentem Lavariniego, zgłosił challenge. Polskie siatkarki były zaskoczone, a ich trener wręcz wyglądał na zirytowanego, co w rozmowie z tauronliga.pl zauważył sam Pachliński. - To prawda, też miałem takie odczucie - śmiał się. Asystent dużo ryzykował, jednak jak sam przyznał, zauważył błąd rywalek, którego nie wychwyciły nasze zawodniczki. Asystent Stefano Lavariniego wprost po meczu z Włoszkami: Nie jestem bohaterem Po tej akcji Pachlińskiego okrzyknięto bohaterem. Pojawiły się wręcz głosy, że Polki wiele mu zawdzięczają. Sam odcina się od takich ocen. "Nie, nie jestem bohaterem, bo trzeba było jeszcze wygrać trzeciego i czwartego seta" - zauważył. Potężny ból głowy Stefano Lavariniego. Chodzi o gwiazdę kadry, kibice już się niepokoją Pachliński, który razem z Lavarinim będzie pracował także w nowym klubie Włocha, Fenerbahce Stambuł, nie ma wątpliwości, że polskie siatkarki są w stanie utrzymać się w światowej czołówce. "Nasza drużyna potrzebowała impulsu, żeby zacząć wygrać z mocnymi rywalami. Na tym poziomie raz się wygrywa, raz przegrywa, lecz dziewczyny uwierzyły, że mogą rywalizować jak równy z równym z najlepszymi w rankingu. Pokazały to w tym i poprzednim sezonie" - stwierdził.