Faza 1/8 finału to zmiana wynikająca z rozbudowania mistrzostw do 24 ekip. Aby zatem dotrzeć do półfinałów i strefy medalowej, trzeba rozegrać dwa mecze play-off. I pomyśleć, że gdy "Złotka" trenera Andrzeja Niemczyka w 2003 i 2005 roku sięgały po złoto, miały pięć rywalek grupowych i zaraz potem od razu półfinał. Polki na razie na mistrzostwach Europy są niepokonane - to najlepszy ich start od 2007 roku, kiedy to "Złotka" pod wodzą Marco Bonitty broniły (nieskutecznie) złotego medalu. A zatem tak dobry start o niczym jeszcze nie świadczy, zwłaszcza że dotąd polskie siatkarki starły się z rywalkami, z którymi każde były od nich niżej notowane - Niemkami, Greczynkami, Czeszkami i Hiszpankami. W meczu z zespołem hiszpańskim Polki pobiły rekord wszech czasów i wygrały z największą w dziejach przewagą od czasów, gdy gramy do 25 punktów. Z kim dalej zagra Polska? Drużynie trenera Jacka Nawrockiego pozostał jeszcze w grupie środowy mecz z gospodarzami, Bułgarią (o godz. 20.30), od tego meczu zależy czy zajmie pierwsze miejsce w grupie. Bułgaria ma już na koncie przegraną z Niemkami, a "Biało-Czerwone" są niepokonane. Pierwszy zespół grupy zagra z czwartą ekipą grupy D, czyli Ukrainą albo Szwecją. Najprawdopodobniej będą to Szwedki, które w ostatnim meczu mają trudne starcie z Holandią i ich wygrana w tym meczu byłaby światową sensacją. Ukrainki grają o wiele łatwiejszy mecz z najsłabszą w grupie Rumunią. Szwedki byłyby rywalem unikalnym, bo na mistrzostwach Europy polskie siatkarki grały z nimi tylko raz - w 1983 roku w Cottbus w NRD. Wygrały wtedy bez problemu 3-0. Gdyby jednak Polki przegrały z Bułgarkami i zajęły drugie miejsce, wtedy wpadłyby w 1/8 finału prawdopodobnie właśnie na Ukrainę.