W łódzkiej Atlas Arenie siatkarska reprezentacja Polski kobiet walczy o przepustki na igrzyska olimpijskie, które w przyszłym roku odbędą się w Paryżu. Po dwóch spotkaniach mamy na koncie dwa triumfy. Po zwycięstwie nad Słowenią 3:0 przyszła wygrana z Koreą Południową 3:1. Nasze reprezentantki tym razem miały jednak sporo kłopotów z niżej notowanymi rywalkami. Wynik spotkania nie oddaje do końca przebiegu gry. Skąd kłopoty? Kwaśna mina Stefano Lavariniego. Polskie siatkarki wygrały po sporych nerwach - Było trudno, bo w pewnym momencie przestaliśmy szanować to, co jest istotne w czasie gry przeciwko Korei. Z nimi nigdy nie ma momentu, w którym możesz przestać grać urozmaiconym atakiem. Dlatego, że Koreanki bardzo dobrze się do tego adaptują, podbijają dużo piłek w obronie. Jeśli więc skupiasz się tylko na sile ataku, bez myślenia o kierunkach, mecz staje się dużo trudniejszy - wyjaśnił trener polskiej kadry, Stefano Lavarini. Polki z kompletem punktów w batalii o igrzyska. We wtorek gramy z Kolumbią - Zaczęłyśmy ten mecz trochę tak, jak skończyłyśmy ze Słowenią: niekonsekwentnie. Na pewno nie grałyśmy naszej siatkówki. Pozwoliłyśmy rywalkom grać to, co one potrafią bardzo dobrze, co też pokazały. Ale na szczęście wróciłyśmy do rytmu gry i jest 3:1 - dodała Agnieszka Korneluk, jednak z liderek reprezentacji. Kibice zwrócili uwagę, że polski zespół tym razem wyszedł na parkiet w strojach ozdobionych złotą wstążką. Wzbudziło to spore zaciekawienie. Szybko okazało się, że dodatkowy element nie znalazł się na koszulkach Polek bez powodu. Chodziło o nagłośnienie akcji #GoldSeptember. Trener zaskoczył polską siatkarkę. Dowiedziała się na rozgrzewce "Wrzesień miesiącem świadomości chorób nowotworowych u dzieci. Z tego powodu polskie siatkarki mają przy koszulkach symboliczne złote wstążeczki, by przypomnieć jak ważna jest profilaktyka" - czytamy w poście zamieszczonym na profilu Polska Siatkówka. Poniedziałek to dzień przerwy w turnieju. We wtorek Polki zagrają z Kolumbijkami.