Kobiecy czempionat Starego Kontynentu toczy się według regulaminu, jaki obowiązywał podczas niedawno zakończonego męskiego turnieju. Jak się okazało, zasady nie były do końca idealne, bowiem jak pokazał przykład polskich siatkarzy, czasami było lepiej przegrać i trafić potem na słabszego rywala niż walczyć w każdym meczu do upadłego. W mistrzostwach pań nie brakuje niespodzianek. Jedną z nich była porażka Włoszek z Turczynkami 2:3, która wprawdzie dwukrotne mistrzynie Europy nic nie kosztowała, ale dwa punkty zdobyte przez Turczynki pozwoliły im na zakwalifikowanie się do dalszej fazy turnieju. Polskie siatkarki krótko po poniedziałkowym zwycięstwie nad Rumunią 3:0 szybko udały się do hotelu, by oglądać końcówkę meczu Serbek z Niemkami. Gdyby Serbki wygrały, prawdopodobnie "Biało-czerwonym" o półfinał przyszłoby grać z niemieckim zespołem. Jeszcze gdy trwało spotkanie, polskie zawodniczki nie ukrywały, że wolałyby spotkać się z Niemkami. Tymczasem zaliczane do faworytów gospodynie mistrzostw zagrały słabo i przegrały dość wyraźnie 1:3. Trener reprezentacji Serbii Zoran Terzić nie robił jednak tragedii z porażki. - Dziwny to był mecz, bo mieliśmy w statystykach przewagę w dwóch pierwszych setach w ataku i odbiorze, ale Niemki wygrały przez naszą ogromną liczbę własnych błędów. Być może dobrze się stało, że przegraliśmy. Występowaliśmy do tej pory pod ogromną presją, co miało odzwierciedlenie w naszej grze i myślę, że teraz zejdzie z nas ten ciężar. Dzięki temu nasz zespół będzie mógł lepiej zagrać w następnym meczu - przyznał szkoleniowiec. - Mamy raczej bezpieczną drogę do ćwierćfinału, z Rumunkami jesteśmy faworytkami. Mamy jednak świadomość, że w ćwierćfinale przeciwko Polkom musimy wznieść się na wyżyny naszych możliwości, aby awansować do najlepszej czwórki - dodał Terzić. Serbki przegrywając pierwsze miejsce w grupie A, zmieniły w ten sposób rozkład swojej drabinki. Jeśli dotrą do półfinału, ich rywalem na pewno nie będą inne faworytki mistrzostw - Włoszki, o ile one same pokonają ćwierćfinałowego przeciwnika. Trener Polek Alojzy Świderek po jednym z meczów fazy grupowej nie ukrywał, że miał w zanadrzu możliwość wykorzystania regulaminowych niedociągnięć. - Skoro dopuszcza do tego regulamin, nie jest to żadne przestępstwo, ani gra nie fair. My nie musieliśmy nic kombinować, a na wybór ćwierćfinałowego rywala nie mieliśmy po prostu żadnego wpływu - mówił szkoleniowiec. Mecze ćwierćfinałowe w Belgradzie rozegrane zostaną w czwartek. Dzień wcześniej we włoskiej Monzie zostanie wyłoniona dwójka innych półfinalistów. Z Belgradu Marcin Pawlicki