W półfinale "Biało-Czerwone" przegrały z Turczynkami 1:3. Włoszki natomiast uległy w takim samym stosunku Serbii. Podopieczne Jacka Nawrockiego już raz spotkały się z wicemistrzyniami świata w tym turnieju. Na zakończenie fazy grupowej Polki pokonały w Łodzi Włoszki 3:2. To zwycięstwo sprawiło, że w 1/8 finału "Biało-Czerwone" trafiły na Hiszpanki, a nie na groźną Rosję. W Ankarze stawka pojedynku była o wiele wyższa. Obie drużyny dokładnie 10 lat temu w Łodzi po raz ostatni stanęły na podium mistrzostw Europy. Reprezentacja Italii triumfowała w turnieju, z kolei "Biało-Czerwone" pod wodzą Jerzego Matlaka sięgnęły po brązowy medal. Wicemistrzynie świata okazały się lepsze. Klasę pokazały zwłaszcza w drugim secie. Najbardziej wyrównana była trzecia odsłona, w której Polki miały nawet setbola. "Biało-Czerwone" wracają bez medalu, ale i tak ich występ w tym turnieju należy ocenić pozytywnie. Po latach posuchy Polki wracają do europejskiej czołówki. I set Polki wyszły na boisko z uśmiechem na ustach. Już awans "Biało-Czerwonych" do czwórki najlepszych zespołów Europy jest sukcesem, na który niewiele stawiało. Większa presja była po stronie faworyzowanych Włoszek. Siła ofensywna Italii z Paolą Egonu na czele jest ogromna. Ale my też mamy czym straszyć. Dużo w tym pojedynku zależy od postawy Malwiny Smarzek-Godek i Magdaleny Stysiak. Egonu już na początku pokazała na co ją stać. Po jej atomowych zagrywkach Włoszki wyszły na prowadzenie 4:2. Na szczęści Polki szybko wyrównały. Na 5:5 punkt zdobyła Natalia Mędrzyk ładnym atakiem po prostej. Od tego momentu trwała walka punkt za punkt. Na mocne ataki Smarzek-Godek i Stysiak odpowiadały Egonu i Miriam Sylla. Warto podkreślić, że oba często zdobywały punkty już w pierwszej akcji. Długich wymian kibice nie oglądali zbyt dużo. Z Włoszkami trzeba grać twardo i nie można sobie na chwilę przestoju, bo rywalki to bezlitośnie wykorzystają. I to przytrafiło się "Biało-Czerwonym". Wszystko zaczęło się do momentu, kiedy zablokowana została Smarzek-Godek (12:13). Potem nastąpiła sekwencja błędów. Nieudane ataki Mędrzyk, złe przyjęcie zagrywki Cristiny Chirichelli i Włoszki "odjechały" na 17:12. Niemoc naszego zespołu przerwała Klaudia Alagierska z krótkiej. Wydawało się, że wicemistrzynie świata taką przewagą spokojnie dowiozą do końca seta. Polki jednak poderwały się do walki, a sygnał do odrabiania strata dała Marlena Kowalewska, która pojawiła się na boisku. Z jej zagrywkami Włoszki miały duże problemy. Na dodatek zaczęła się mylić Egonu. Kiedy Polki zatrzymały gwiazdę Italii było tylko 20:21. Za moment był jednak remis 23:23. "Biało-Czerwone" miały szansę na setbola, ale Mędrzyk dostała złą piłkę na skrzydło i została zablokowana. W następnej akcji nasza przyjmująca pomyliła się w ataku. Challenge, o który poprosił Nawrocki, pokazał że sędziowie mieli rację. 25:23 dla Italii. II set Drugą partię "Biało-Czerwone" zaczęły źle. Kłopoty w przyjęciu przełożyły się na kłopoty w ataku. Włoszki błyskawicznie objęły prowadzenie 3:0 i już w tak wczesnym etapie seta Nawrocki wykorzystał pierwszy przysługujący mu czas. Przerwa w grze potrwała jednak dłużej niż zakładano. Polki zgłosiły sędziemu kłopoty z oświetleniem. Przymusowa przerwa w grze trwała kilkanaście minut. W końcu sędziowie poprosili kapitanów drużyn - Agnieszkę Kąkolewską i Chirichellę. Podjęto decyzję, że mecz będzie kontynuowany mimo że problem z oświetleniem nie został rozwiązany. Kuriozalna sytuacja, która w spotkaniu o taką stawkę, nie powinna mieć miejsca. Ta przerwa fatalnie wpłynęła na nasz zespół. Przy stanie 1:7 Nawrocki ponownie poprosił o czas. - Stoimy do przyjęcia, jak do dojenia - mówił wyraźnie poirytowany selekcjoner Polek. Gra "Biało-Czerwonych" wyglądała po prostu tragicznie. Włoszki robiły na boisku co chciały. Wicemistrzynie świata prowadziły wysoko 11:2, 15:7. Zanosiło się na pogrom. Nasze siatkarki tylko fragmentami nawiązywały w miarę wyrównaną walkę. Jedynie ze strony Smarzek-Godek Włoszki mogły czuć zagrożenie. Pozostałe reprezentantki Polski prezentowały się słabo. Włoszki dominowały na boisku i zanosiło się na pogrom. Siatkarki Italii za bardzo się rozluźniły dzięki czemu nasz zespół odrobił kilka punktów. Trener rywalek przywołał swój zespół do porządku i na na efekty nie trzeba było długo czekać. Zwycięstwo Włoszek w drugim secie przypieczętowała Egonu (25:20). III set "Biało-Czerwone" szybko zapomniały o niepowodzeniu w drugiej odsłonie. Trzecią rozpoczęły odmienione, bo nie miały już nic do stracenia. Mocnymi ciosami popisywała się Stysiak. Jej skuteczność w ataku była niezbędna, żeby wesprzeć osamotnioną Smarzek-Godek. O poprawne przyjęcie zadbała Martyna Grajber, która zastąpiła Mędrzyk. Od stanu 8:8 Polki zanotowały dobry fragment. m.in. Joanna Wołosz sprytnym przebiciem piłki zdobyła punkt, potężnie atakowała Smarzek-Godek. W efekcie w jednym ustawieniu nasz zespół zdobył trzy "oczka" (11:8). Włoska rozgrywająca Ofelia Malinov postanowiła kierować większość piłek do Egonu. Liderka Italii była niemal bezbłędna i szybko przewagę Polek zniwelowała (13:13). "Biało-Czerwone" nie zraziły się takim obrotem sprawy. Prym w naszym zespole wiodły Stysiak i Smarzek-Godek. W końcu udało się zablokować Egonu, a konkretnie dokonała tego Kąkolewska. Polki prowadziły wówczas 21:20. Wołosz nie kombinowała tylko w najważniejszych momentach grała do Smarzek-Godek, która nie zawodziła. To po jej ataku mieliśmy setbola (24:23). Za chwilę jednak zagrywkę popsuła Kowalewska (24:24). To się zemściło. Meczbola dała Italii Miriam Sylla atakiem po bloku, a mecz zakończył serwisem Egonu. Dopisało jej szczęście, bo piłka zahaczyła o taśmę i spadła na naszą stronę boiska. RK Polska - Włochy 0:3 (23:25, 20:25, 24:26) Polska: Joanna Wołosz, Klaudia Alagierska, Magdalena Stysiak, Agnieszka Kąkolewska, Natalia Mędrzyk, Malwina Smarzek-Godek, Maria Stenzel (libero) oraz Paulina Maj-Erwardt (libero), Martyna Grajber, Martyna Łukasik, Marlena Kowalewska, Katarzyna Zaroślińska-Król Włochy: Indre Sorokaite, Ofelia Malinov, Raphaela Folie, Cristina Chirichella, Miriam Sylla, Paola Egonu, Monica de Gennaro (libero) oraz Beatrice Parrochiale, Sarah Luisa Fahr