"Biało-Czerwone" przegrały w niedzielę w Ankarze pojedynek o brązowy medal z Włoszkami (0:3), ale czwarte miejsce to najlepszy wynik żeńskiej reprezentacji od 10 lat. Liktoras przyznała, że ten sukces to dobry początek w drodze do kolejnych sukcesów. - Zwykle dla sportowca czwarte, czy ósme miejsce w kontekście wyniku sportowego nie ma większego znaczenia, większej różnicy. Dla tej drużyny jest to akurat dobry początek, do tego, by przygotowywać się do kolejnych ważnych imprez. Każdy turniej jest specyficzny, czasami potrzebne jest szczęście, żeby osiągnąć sukces, a czasami rzucają ci kłody pod nogi i choćby nie wiem, jak dobrze byłbyś przygotowany do imprezy, zostajesz wyeliminowany. A nam akurat sprzyjało szczęście - powiedziała mistrzyni Europy z 2003 roku. Jej zdaniem, Polki nie były jeszcze mentalnie przygotowane do gry o medale. Musiały też zderzyć się z wyjątkowo atmosferą, jaka panowała w Ankarze - Ten zespół nie jest jeszcze mentalnie na tym poziomie i widać było, że pod tym względem nasz zespół trochę nie pasował do pozostałych drużyn z najlepszej czwórki. W naszym zespole są młode dziewczyny, które nie poczuły jeszcze presji takiego wyniku. One muszą jeszcze kilka lat pograć na takich imprezach. Myślę, że nie zabrakło umiejętności, ale raczej pewności siebie. Zaskoczyła ich atmosfera, jaka panowała w hali w Ankarze. Dziewczyny nie są przyzwyczajone do gry w takiej wrogiej atmosferze i to je chyba zdekoncentrowało w półfinale. Z tego też wynikały błędy, których popełniły bardzo dużo - tłumaczyła. Jej zdaniem losy reprezentacji będą w dużej mierze zależeć od tego, jaką przyszłość wybiorą sobie zawodniczki, w jakich klubach będą występować. - Jeżeli te lepsze siatkarki wyjadą zagranicę, na przykład do ligi włoskiej, tureckiej czy nawet rosyjskiej, to wówczas jest szansa, że ta reprezentacja się "pozbiera" i zrobi wynik. Tu potrzeba takiej zmiany mentalności, a każdy wyjazd zagraniczny, nieważne gdzie, powoduje większą mobilizację i dyscyplinę sportową u zawodniczki. To też mocno przekłada się na mentalność i podejście do treningów i gry w meczach o wysoką stawkę - podkreśliła. Była siatkarka m.in. Chemika Police, Nafty i Winiar Kalisz przyznała, że niektóre zawodniczki w polskich klubach nie muszą się za mocno wysilać. - To nie jest tak, że w Polsce jest źle, że mamy słabe kluby. Ale chodzi o to, by dziewczyny przestały być głaskane i chwalone za to, że są ładne, młode i wysokie. Niech wyjadą zagranicę i staną w szeregu z takimi samymi siatkarkami, także młodymi, perspektywicznymi i powalczyły o coś, choćby o miejsce w szóstce, a nie mieć go zagwarantowanego - podsumowała Liktoras. Autor: Marcin Pawlicki