Polki stanęły przed trudnym zadaniem, bo musiały pokonać Włoszki, żeby nie trafić na Rosję w kolejnej fazie ME. "Biało-Czerwone" zgotowały kibicom w łódzkiej Atlas Arenie rollecoaster. Pierwszą partię współgospodynie turnieju wygrały nadspodziewanie gładko. W drugiej i trzeciej role się odwróciły - to Włoszki dominowały na boisku. Polki nie poddały się. Czwartą partię rozstrzygnęły na swoją korzyść, doprowadzając do tie-breaka. W decydującej odsłonie nasz zespół przegrywał już 3:6, ale dzięki znakomitej zagrywce potrafił odwrócić losy rywalizacji. Niezwykle ważne zwycięstwo przypieczętowała Malwina Smarzek-Godek. Atakująca "Biało-Czerwonych" zdobyła w tym spotkaniu 23 punkty. Dzielnie wspierała ją Stysiak, która zakończyła spotkanie z dorobkiem 15 "oczek"."Wierzyłyśmy, że potrafimy wygrać z każdym zespołem na świecie, ale trzeba było tą dobrą siatkówkę pokazać. Nie zdawałyśmy sobie sprawy, że będzie aż tak dobrze i będziemy tak zadowolone. Każda z nas zostawiła kawał serducha na boisku. Po porażce z Belgią byłyśmy w dołku, bo wiedziałyśmy, że w przypadku przegranej z Włochami czeka nas bardzo trudna przeprawa, żeby znaleźć się w Turcji, co jest naszym marzeniem. Teraz otworzyłyśmy sobie drogę do Ankary na nowo. Nasze wzloty i upadki pokazują, jaką jesteśmy drużyną i że potrafimy grać z każdym zespołem na świecie" - podkreśliła Stysiak, która aż popłakała się radości po ostatnim gwizdku sędziego.Statystyki pomeczowe pokazują, że kluczem do wygranej była zagrywka. Polki zdobyły 12 punktów bezpośrednio serwisem (Włoszki posłały 5 asów). Duże kłopoty w przyjęciu miała Indre Sorokaite zwłaszcza w czwartym i piątym secie. Polki konsekwentnie zagrywały właśnie na nią i to przyniosło efekt. W bloku minimalnie lepsze były Włoszki (6 pkt do 5). Skuteczność w ataku również przemawiała na korzyść wicemistrzyń świata (59 procent do 52). "Największe emocje przyszły w końcówce, bo Włoszki są w stanie grać siatkówkę z innej planety i miałem świadomość, że w każdej chwili możemy pęknąć i mieć kłopoty. Ale to, co dziewczyny zrobiły, jak podeszły do tego spotkania, jak przygotowały się mentalnie, jak później grały i realizowały swój plan, sprawia, że jestem pełen podziwu dla nich. W naszym planie mieliśmy konkretną zagrywkę i jeśli chodzi o taktykę, to w tym upatrywaliśmy klucza do nawiązania walki. Nie do zwycięstwa, ale nawiązania walki. Świetnie zagrywaliśmy szczególnie w pierwszym secie, później to nieco siadło, bo Miriam Sylla zaczęła lepiej odbierać. Ale dziewczyny wykorzystywały w tym elemencie swoje indywidualne umiejętności" - podsumował selekcjoner Polek Jacek Nawrocki. "Miałyśmy w głowie przegraną z Belgijkami i chciałyśmy pokazać, jak potrafimy grać. Pomogłam dziewczynom zagrywką, ale uzupełniamy się na boisku. Jedna "ciągnie" serwisem, druga blokiem, trzecia dobrze rozgrywa. Uzupełniamy się i wygrywa cały zespół. Cieszę się, że dostałam od trenera szansę szczególnie w meczu z najlepszymi w grupie Włoszkami. Ta wygrana na pewno zostanie w naszych głowach" - skomentowała środkowa Klaudia Alagierska."Biało-Czerwone" zakończyły rywalizację w grupie B na drugim miejsce za Włoszkami. W nagrodę w 1/8 finału zmierzą się w niedzielę z Hiszpanią. To rywal zdecydowanie łatwiejszy niż Rosja. Jeśli Polki pokonają tę przeszkodę, to w ćwierćfinale zagrają z lepszym z pary Niemcy - Słowenia."Zdawałyśmy sobie sprawę, jaka była ranga meczu z Włoszkami. Do wygranej ponieśli nas kibice, świetnie jest wygrywać z tak dobrymi zespołami przy takiej publiczności. Pokazałyśmy, że nie ma rzeczy niemożliwych i możemy wygrać z każdym. Teraz mamy trochę oddechu, bo uniknęłyśmy Rosji i zagramy z Hiszpanią. Ale ktokolwiek będzie po drugiej stronie siatki i tak damy z siebie maksa" - stwierdziła libero Maria Stenzel. Pary 1/8 finału (1 września, niedziela) Ankara Serbia - Rumunia (godz. 17.00) Turcja - Chorwacja (godz. 19.30) Łódź Słowenia - Niemcy (godz. 18.00) Polska - Hiszpania (godz. 20.30) Budapeszt Holandia - Grecja (godz. 16.00) Azerbejdżan - Bułgaria (godz. 18.30) Bratysława Rosja - Belgia (godz. 15.30) Słowacja - Włochy (godz. 18.00)