Polskie siatkarki w piątek w niemieckim Schwerinie meczem z reprezentacją Czech rozpoczną udział w mistrzostwach Europy. Jak powiedział trener "Biało-czerwonych Piotr Makowski, zwycięstwo w inauguracyjnym spotkaniu może otworzyć bramy do kolejnej rundy. Polska Agencja Prasowa: Z jakimi nadziejami przystępujecie do mistrzostw Europy? Piotr Makowski: Każdy zespół, każda zawodniczka chce po prostu wygrywać i wszyscy chcą zajść jak najwyżej. Nikt z grona władz związku nie stawiał przed nami konkretnych celów, ale wiadomo, że najlepiej byłoby, gdybyśmy przywieźli medal. Dla nas w tej chwili najważniejsze jest spotkanie z Czeszkami i na nim się skupiamy. Zwycięstwo może już nam dać awans do następnej rundy. Czeszki wydają się być teoretycznie najłatwiejszym przeciwnikiem. Porażka może oznaczać, że mistrzostwa skończą się dla nas w niedzielę wieczorem. - Chcemy powalczyć i wygrać ze wszystkimi rywalami. Nie dopuszczam myśli, że mistrzostwa skończą się dla nas po trzech grupowych meczach. Po dwóch złotych medalach mistrzostw Europy, występom polskich siatkarek zawsze towarzyszyły spore duże oczekiwania. Dziś chyba jest trochę inaczej? - Od tamtych mistrzostw sporo się zmieniło. W tej kadrze są nowe zawodniczki, kilka z nich zadebiutuje w mistrzostwach. Dziś zajmujemy 15. miejsce w rankingu FIVB, a więc nieco bardziej odległe, niż wtedy. Wyniki uzyskane przez pański zespół w World Grand Prix nie napawają optymizmem - tylko dwa zwycięstwa w siedmiu spotkaniach. - To prawda, ale na mistrzostwach Europy wszyscy uczestnicy startują od tego samego poziomu. Zaczynamy bez zwycięstwa i bez porażki na koncie. Po Grand Prix mówiło się o ewentualnym powrocie do reprezentacji Anny Werblińskiej. Dlaczego jej pan nie zabrał do Niemiec? - Rozmawiałem z Anią telefonicznie. Z tego, co mi przekazała, kolano jej cały czas puchnie. Nie jest przygotowana, żeby wziąć udział w tak trudnej imprezie, jaką są mistrzostwa Europy. W fazie eliminacyjnej Polska zagra z Czeszkami, Bułgarkami i Serbkami. Te ostatnie to chyba faworyt naszej grupy? - Serbia pokazała w finale Grand Prix, gdzie zajęła trzecie miejsce, że ma mocny i szeroki skład. Są w nim zawodniczki grające w najlepszych klubach Europy. Po kontuzji wróciła do składu Jelena Nikolić, która znacznie wzmocni ten zespół. Ta reprezentacja na każdej pozycji ma dwie mocne, równorzędne zawodniczki. Moim zdaniem, to nie tylko faworyt tej grupy, ale także jeden z głównych kandydatów do złotego medalu. Patrząc na wyniki Czeszek i Bułgarek w World Grand Prix, też można odnieść wrażenie, że oba te zespoły zrobiły duży krok do przodu. - Bułgarki to doświadczony zespół; o jego obliczu decydują takie zawodniczki jak Dobriana Rabadżijewa czy Straszmira Filipowa. Ta druga jest dobrze nam znana, bo grała kilka lat temu w Kaliszu. Bułgarki ostatnio mocno pracowały na to by wykreować swoją tożsamość. Bardzo głośno było o nich podczas Grand Prix, osiągnęły kilka dobrych wyników - pokonały Brazylijki 3:1 i Japonki na ich terenie 3:0. - Z kolei gra Czeszek oparta jest głównie na atakującej Anecie Havlickovej. Na mistrzostwach zabraknie natomiast ich najlepszej zawodniczki Heleny Havelkovej. Jest też w tym zespole sporo młodych zawodniczek, a poziomem jest zbliżony do naszej reprezentacji. Rozmawiał: Marcin Pawlicki