- Ciężko wchodziło się w ten mecz. Nie chcę usprawiedliwiać ani siebie, ani drużyny, ale opolska hala jest specyficzna. Odbyłyśmy tu jeden trening i na pewno nie możemy powiedzieć, że gramy u siebie. Cieszę się natomiast, że ten mecz nie skończył się 0:3. Potrafiłyśmy odrobić straty i powalczyć - podkreśla 29-letnia zawodniczka. Zespół Italii w ubiegłym roku zdobył wicemistrzostwo świata. Jednak do Opola przyjechał w mocno zmienionym składzie. Efimienko-Młotkowska zapewnia, że - mimo braku kilku gwiazd - to wciąż bardzo trudny rywal. - Grają ciekawą, zaskakująca siatkówkę, czasem nawet w stylu azjatyckim. To nie jest zespół, który zamyka oczy i uderza w blok. Na przykład Bosetti to bardzo doświadczona zawodniczka, a 19-letnia Pietrini będzie przyszłością tej drużyny. Nasz blok i obrona nie funkcjonowały, później się obudziłyśmy, ale nie wytrzymałyśmy tego tempa do końca. Czegoś nam zabrakło, ale to może będzie dobry mecz na przetarcie - dodaje. Polki czekają jeszcze w Opolu mecze z Niemkami i reprezentacją Tajlandii. Później turnieje Ligi Narodów w Holandii, Belgii, Chinach i Korei Południowej. Cel to utrzymanie się w gronie 16 najlepszych zespołów, ale też przygotowanie ekipy do kwalifikacji olimpijskich i mistrzostw Europy. - Wydaje mi się, że zrobiłyśmy mały kroczek do przodu i teraz przed nami kolejne kroki. Gramy w tym składzie trzeci sezon, znamy się, ale każdy element trzeba dogrywać. Na każdej pozycji będzie rotacja i fajnie, że nie mamy "żelaznej szóstki" - twierdzi Efimienko-Młotkowska. Kolejnym rywalem Polek w Opolu będzie reprezentacja Niemiec, która na inaugurację przegrała z Tajlandią 0:3. - Niemki nie pokazały tego, na co je stać. Musimy być skoncentrowane, bo z nimi zawsze gra nam się ciężko. W Lidze Narodów na każdy mecz trzeba wychodzić skoncentrowanym - kończy Efimienko-Młotkowska.