Damian Gołąb, Interia: Wygrana z Włochami po tie-breaku, niezłe fragmenty z Turcją, ale koniec końców dwie porażki w trzech meczach. Na jaką ocenę zasłużyła reprezentacja Polski siatkarek za pierwsze spotkania Ligi Narodów? Milena Sadurek, była rozgrywająca siatkarskiej reprezentacji Polski, komentatorka Polsatu Sport: Nasza reprezentacja nie powinna przegrywać z zespołami, które są dopiero w budowie. I Serbia, i Włochy przyjechały na turniej z drużynami, które nigdy wcześniej w takim zestawieniu nie grały. To w większości zawodniczki, które dopiero debiutowały na międzynarodowych boiskach. Trudno było mieć jakieś materiały do analizy przed tymi meczami, ale Polki grają już w obecnym zestawieniu trochę dłużej. Nasze zawodniczki mają więcej międzynarodowego doświadczenia. Ich gra powinna wyglądać lepiej. Z Turcją Polki zagrały lepiej niż z Serbią, ale finalnie skończyło się porażką. A przecież Turczynki też nie są w najwyższej formie, co pokazał ich pierwszy mecz właśnie z Serbią, gdzie bardzo się męczyły, wygrywając 3-2. To jednak dopiero początek turnieju, miejmy nadzieję, że nasze reprezentantki się rozkręcą. Przy kontuzji Marty Krajewskiej za rozegranie w tegorocznej Lidze Narodów na razie odpowiada głównie Julia Nowicka. W pierwszych meczach było chyba widać w jej grze trochę niedokładności? A może to kwestia braku zgrania z Malwiną Smarzek czy Magdaleną Stysiak? - To, że zawodniczka wystawia na trzeci metr albo za antenkę, nie jest kwestią zgrania, tylko jej indywidualnych braków technicznych i błędów. Czasami zawodniczki miały wręcz problem z wykonaniem ataku. Uważam, że większym pożytkiem byłoby ogrywanie w większym stopniu Martyny Łazowskiej. Julka Nowicka była uznawana za duży talent, ale dla mnie w pewnym momencie się zatrzymała. Nie jestem w stanie przewidzieć, czy Łazowska osiągnie za parę lat poziom Asi Wołosz. Jeżeli jednak widać, że Nowicka od jakiegoś czasu nie robi postępów, może warto spróbować kogoś innego. Może Łazowska nie jest od niej w tej chwili lepsza, ale po nabraniu międzynarodowego doświadczenia pójdzie do przodu? Wiadomo, że Wołosz jest teraz numerem jeden, ale kiedyś przestanie grać. Musimy mieć godną następczynię. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Ile procent traci reprezentacja Polski bez Wołosz na rozegraniu? - Aśka jest klasową rozgrywającą, w kluczowych momentach na pewno wystawiłaby dokładniej, lepiej. Jej pomysł na grę pewnie byłby inny. To duża wartość dla zespołu, ale o tym chyba nie trzeba nikomu przypominać. Wygrała Ligę Mistrzów, jest jedną z najlepszych rozgrywających na świecie. Na razie ani Nowicka, ani Łazowska nie są w stanie jej zastąpić. Plusem pierwszych meczów jest gra Stysiak? Po trzech spotkaniach to najlepiej punktująca siatkarka turnieju, wiele wniosła do gry zagrywką. - Zdobywała punkty w ważnych momentach, właśnie po to jest na boisku. Trener bardzo liczy na siłę jej ataku. Wiadomo, że będą zdarzać się jej błędy w przyjęciu i lepiej wyszkolone technicznie zespoły będą to wykorzystywać. Libero i druga przyjmująca powinny pokrywać większą część boiska. Ze słabszymi zespołami takie ustawienie może przejść, z lepszymi będzie pewnie duża dziura na przyjęciu. Dla trenera liczy się jednak atak, musi być moc na lewym skrzydle. Wystawianie Stysiak na przyjęciu to ryzyko, które warto podjąć? - Myślę, że tak. W tym momencie, w którym znajduje się kadra, nie możemy pozwolić sobie na to, by Magda siedziała na ławce. Mamy ją oraz Malwinę Smarzek, obie muszą grać - nawet kosztem tego, że przyjęcie może być gorsze. Musimy liczyć na to, że skończą ataki na trudniejszej, wysokiej piłce. Widać, że gra we Włoszech pozwoliła Stysiak się rozwinąć, siatkarsko dojrzeć? - Na pewno trenowanie i granie z najlepszymi zawodniczkami, w najlepszej lidze świata, zawsze będzie korzyścią. Stysiak zebrała dobre opinie w Scandicci, teraz przenosi się do Monzy. Mam nadzieję, że będzie kontynuować dobrą postawę. Trener Nawrocki pracuje już z kadrą sześć lat. W ostatnim sezonie reprezentacyjnym, w 2019 r., udało się awansować do turnieju finałowego Ligi Narodów i zająć czwarte miejsce w mistrzostwach Europy. Czy w grze kadry widać postępy? - Wiadomo, że zawsze obrywa się trenerowi, on jest celem numer jeden. Ale trzeba też dużo wymagać od zawodniczek. Smarzek grała w czołowych klubach we Włoszech, podobnie Stysiak. Reszta siatkarek też musi od siebie wymagać. Trener wszystkiego nie zrobi za nie na boisku. Przygotowuje taktykę, ale zawodniczki muszą brać odpowiedzialność na siebie. O feeling między trenerem a zawodniczkami trzeba pytać siatkarki - czy to już się skończyło, czy dalej jest w zespole. Można jednak popatrzeć na trenera reprezentacji Serbii, Zorana Terzicia, który pracuje z zespołem prawie 20 lat. Wygrał dużo i jest na stanowisku długo, choć też różnie bywało. Odpowiedzią na pytanie, czy nasza kadra dorosła i zrobiła postępy, będą mistrzostwa Europy. Do Ligi Narodów reprezentacje podchodzą w różny sposób, nasze zawodniczki przez dłuższy czas nie trenowały razem. Trener Nawrocki będzie chyba rozliczany za mistrzostwa Europy, na nich najbardziej skupi się opinia publiczna. Liga Narodów w "bańce" to eksperyment, trzeba rozegrać 15 meczów w krótkim czasie. To może być dla polskiej kadry problem, czy rotacje w drużynie pozwolą spokojnie sobie z tym poradzić? - Ze wszystkim można sobie poradzić, każda reprezentacja ma takie same warunki. Cieszę się, że ta Liga Narodów w ogóle się odbywa, bo krążyły na ten temat różne słuchy. Dla komentatorów i kibiców to bardzo dobrze, że ten turniej jest i możemy się cieszyć grą siatkarek. Wiadomo, że trudno jest być zamkniętym trzy, cztery tygodnie w jednym miejscu, ale taki jest żywot zawodowego sportowca. Musi być przygotowany na różne okoliczności. Korea Południowa, Belgia, Dominikana - to kolejne rywalki Polek. Spodziewa się pani, że w tych meczach będzie im trochę łatwiej o punkty niż w pierwszych spotkaniach? - Dla naszej reprezentacji każdy mecz będzie ciężki. Dziewczyny grają nierówno, nie są regularnym zespołem. Miewają dobre momenty, jak przeciwko Turczynkom, ale potrafią też zagrać tragicznie przeciwko rywalkom, które dopiero wchodzą do swoich reprezentacji. Trudno przewidzieć, jak będzie. Nie mam jeszcze zaufania do tej kadry, by powiedzieć, że zawodniczki wyjdą i na pewno z kimś wygrają 3-0. Ich gra faluje. Dziewczyny potrzebują gry ze sobą, w tym składzie, bo dotąd meczów ani treningów nie było za wiele. Im dłużej kadra będzie ze sobą przebywać, tym będzie czuć się lepiej. Rozmawiał Damian Gołąb