W poniedziałek we włoskim Rimini rozpoczęła się trzecia edycja Ligi Narodów. Rozgrywki toczą się w zmienionej formule, bowiem wszystkie mecze odbywają się w jednym miejscu. Międzynarodowa Federacja Siatkówki oraz włoscy organizatorzy wprowadzili mnóstwo restrykcji, na początek rzuca się w oczy prezentacja zespołów, która została ograniczona do minimum. Z powodu pandemii zrezygnowano z odgrywania hymnów państwowych, na co już trudno znaleźć uzasadnienie. Mecze odbywają się bez kibiców, dziennikarzy, a także na parkiecie nie ma dzieci do podawania piłek. Widać, że siatkarki nie są jeszcze przyzwyczajone do takich sytuacji, bowiem jedna z koreańskich zawodniczek w trakcie meczu z Japonią, idąc na zagrywkę, długo rozglądała się za piłką, ale ostatecznie ktoś zwrócił jej uwagę, że musi sama ją sobie wziąć z kosza. Drużyny nie zmieniają stron po każdym secie, bowiem zawodnicy musieliby usiąść na tych samych miejscach, co rywale. Nie ma także arbitrów liniowych, choć w finale Ligi Mistrzów, który 1 maja odbył się w Weronie, sędziowie z chorągiewkami wspomagali głównego arbitra. Osobne restrykcje dotyczą samych uczestników i zakwaterowania. Liga Narodów ma charakter tzw. bańki, gdzie zawodnicy nie mogą bez zgody opuszczać hoteli, a wyjście na spacer odbywa się pod specjalnym nadzorem. W takich warunkach 16 reprezentacji musi funkcjonować przynajmniej do 20 czerwca, kiedy to zakończy się runda zasadnicza. Polki w poniedziałek na inaugurację rozgrywek zagrają z Włoszkami, początek o godz. 19.30.