Ostatni mecz z Portoryko w interkontynentalnym turnieju rozgrywanym w Japonii nie będzie miał dla Polek żadnego znaczenia. Matlak podkreślił, że trudno było oczekiwać od reprezentantek efektownej gry po trudnym sezonie ligowym. "Ten turniej odbywał się dla nas w bardzo niekorzystnym terminie, po niezwykle morderczym sezonie. W ostatnim miesiącu musieliśmy grać nawet cztery mecze w tygodniu. I zaraz po lidze dziewczyny pojechały do Japonii, dlatego też nie można było oczekiwać wielkiego poziomu. Najważniejszym było wywalczyć awans, a w jaki sposób został on zdobyty, nie ma to większego znaczenia" - powiedział trener siatkarek Farmutilu Piła. "Japonki przygotowywały się do turnieju kilka tygodni i jeszcze sobie nas wzięły na początek. Dlatego ten mecz inaczej nie mógł wyglądać. Gdybyśmy na koniec mieli zagrać z Japonią, to wynik mógłby być zupełnie odwrotny" - dodał. Jedną z najlepszych zawodniczek w polskim zespole była środkowa Agnieszka Bednarek, na co dzień podopieczna Matlaka w pilskim zespole. We wszystkich dotychczasowych spotkaniach wychodziła na boisko w podstawowym składzie. "Nie jest to dla mnie żadnym zaskoczeniem. Dobrze się stało, że w styczniu nie pojechała na turniej kontynentalny do Halle, na co ja wówczas nalegałem. Agnieszkę bolały plecy i przez dwa tygodnie tylko biegała po górach i w ogóle nie grała w siatkówkę. Dlatego sił wystarczyło jej nie tylko na ligę, ale jak się okazało, również na Japonię" - stwierdził szkoleniowiec. Matlak ma nadzieję, że polskim reprezentantkom nie będzie przyświecała idea, w której liczy się nie wynik a sam udział. "Skoro awansowaliśmy do igrzysk po 40 latach, to warto by nasz występ w Pekinie nie miał charakteru śladowego. Na co nas stać? Na pewno jest obecnie kilka ekip mocniejszych od nas. Jeśli udałoby się zająć miejsce w czołowej szóstce, byłby to sukces. Opieram się na realiach, a nie na pobożnych życzeniach". Zdaniem Matlaka w składzie kadry przydałoby się kilka zmian. "Wielką nieobecną w reprezentacji jest Joanna Mirek. Może miała słabszy początek sezonu, ale w końcówce grała tak, że to dzięki niej po raz drugi Muszynianka zdobyła mistrzostwo kraju. Uważam, że Mirek w formie na pewno nie ustępuje Rosner, Barańskiej czy Ciaszkiewicz. Na pewno nie względy sportowe zadecydowały o tym, że nie ma jej w kadrze" - podsumował jeden z najbardziej doświadczonych polskich szkoleniowców.