Turniej kwalifikacyjny w łódzkiej Atlas Arenie nie układał się od początku do końca po naszej myśli. O wszystkim decydowało dopiero ostatnie spotkanie. Polki zagrały przede wszystkim sercem i po zwycięstwie nad Włoszkami 3:1 zapewniły sobie awans do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu. Krótko po zakończeniu meczu przed kamerami TVP Sport stanął trener polskiej kadry, Stefano Lavarini. Niesamowita sytuacja w drugim secie Polek. Wprawne oko wyłapało decydujący błąd Lavarini wiedział od razu. Polskie siatkarki jadą na igrzyska do Paryża! - W którym momencie przyszła wiara, że awans na turniej w Paryżu stanie się faktem? - zapytał prowadzący wywiad. - W momencie, w którym podpisałem kontrakt z polską federacją - odpowiedział bez namysłu Włoch. - Mówi trener poważnie? - dopytywał wyraźnie zaskoczony reporter. - Tak, wierzyłem, że tak się stanie. Nie mogłem tego wiedzieć na pewno. Ale po to podpisywałem kontrakt, żeby świętować taką chwilę, jak ta. Joanna Wołosz mocno po triumfie: Wracam do Włoch, gdzie nie muszę nic udowadniać Lavarini przeszedł następnie do krótkiej oceny samej konfrontacji z jego rodaczkami. - Ten mecz to nie było najłatwiejsze spotkanie. Moje zawodniczki trzymały się pazurami, żeby pozostać w kontakcie. Nawet jeśli popełnialiśmy błędy, duch zespołu pozwalał wierzyć, że wrócimy na drogę do zwycięstwa - oznajmił szkoleniowiec. Nie mogło zabraknąć pytania o ewentualny medal w Paryżu. - Nie namówicie mnie w tej chwili na deklaracje - odparł od razu Lavarini. - Może za jakiś czas powiem więcej. Teraz chodzi o to, żeby dobrze do tych igrzysk się przygotować.