W tureckiej Antalyi polskie siatkarki rozdawały karty od początku do końca turnieju. Wygrały wszystkie cztery mecze stosunkiem 3:0. W pokonanym polu pozostawiły kolejno Włoszki, Holenderki, Japonki i Francuzki. - To wszystko przeszłość - zachowuje chłodną głowę selekcjoner Stefano Lavarini w rozmowie z serwisem sport.tvp.pl. - Teraz najbardziej interesuje mnie starcie z Serbią. To jest najważniejszy mecz i super silna drużyna. Lavarini już raz ją zaskoczył. Polska siatkarka gotowa nawet na niewdzięczną rolę Polskie siatkarki czekają na drugą odsłonę LN. Na początek bój z Serbkami - To będzie dla nas znakomite wyzwanie. Kolejne spotkania będą oznaczone tak samo dużym priorytetem ważności, kiedy nadejdzie ich czas. Nie mam więc żadnych emocji związanych z przeszłością, mam je wyłącznie odnośnie do przyszłości - dodaje włoski szkoleniowiec. "Biało-Czerwone" są już w amerykańskim Arlington w stanie Teksas. Z Serbkami zmierzą się we wtorek (początek meczu o 23:00 czasu polskiego). Później pora na starcie reprezentacjami Niemiec, Korei Południowej i USA. Polki przechodzą jeszcze aklimatyzację po zmianie kontynentu. Żadna z zawodniczek nie narzeka na kłopoty zdrowotne. Z niewielkim kłopotem boryka się jednak sam Lavarini. - Nie jestem osobą, która ma jakieś szczególne wymagania - przekonuje. - Trudno sprawić, że będę się gdzieś czuł "niewygodnie". Poza tym mogę powiedzieć, że do Stanów dolecieliśmy wystarczająco wcześnie, by wypracować właściwą rutynę snu czy wstawania. Za mną mimo wszystko ciężkie dwie noce, ale wpłynęło na mnie również to, że nie przepadam za mocną klimatyzacją i odezwały się moje zatoki. Każdego dnia będzie jednak łatwiej. W najbliższych występach kadry zobaczymy Malwinę Smarzek i Joannę Wołosz, których zabrakło w Turcji. Do Stanów Zjednoczonych nie poleciała natomiast Agnieszka Korneluk, narzekająca podczas pierwszego turnieju na kłopoty zdrowotne.