Już dawno na igrzyskach olimpijskich w siatkówce nie zagrał zarówno żeński, jak i męski zespół z kraju nad Wisłą. Po raz ostatni taka sytuacja wydarzyła się prawie dwadzieścia lat temu, bo w 2008 roku w Pekinie. Polscy kibice po cichu liczyli na dwa spektakularne sukcesy. Medal zdobyli jednak tylko panowie. Bartosz Kurek i spółka zostali zatrzymani dopiero w wielkim finale. Za mocni okazali się gospodarze imprezy. Podopieczne Stefano Lavariniego również początkowo zachwycały swoich sympatyków. Niestety ich piękny sen zakończył się na ćwierćfinale. Zdecydowanie lepsze były Amerykanki, które nie oddały choćby jednego seta. Po zakończeniu meczu nie brakowało smutnych chwil. Odpadnięcie z turnieju zaowocowało łzami naszych zawodniczek. Niepowodzenie musiała szczególnie przeżywać Joanna Wołosz. Kapitan kadry ogłosiła wtedy, że żegna się narodowymi barwami. "Myślałam, że zakończę te igrzyska wygranym meczem. Nie myślałam o tym za bardzo, ale teraz okazało się, że to jest też mój ostatni mecz w kadrze. Kończę karierę w koszulce reprezentacji. Wydaje mi się, że to już pora, żeby trochę pożyć. Myślałam, że inaczej się to zakończy i ostatni mecz zagram w weekend" - ogłosiła przed kamerami Eurosportu. Joanna Wołosz kończy reprezentacyjną karierę. Decyzja nie przyszła jej łatwo Decyzja doświadczonej sportsmence nie przyszła wcale łatwo. Dowodzi o tym wywiad dostępny na stronie TVP Sport. 34-latka potrzebowała czasu na dojście do siebie. "Nie powiedziałam nikomu, gdzie jadę, zabrałam psa i udaliśmy się nad morze. Postanowiłam dać sobie czas, aby wszystko przemyśleć. Dziwnie się czułam zarówno przez igrzyska, jak i przez to, że zdałam sobie sprawę z tego, że to był mój ostatni turniej z kadrą. Było we mnie mnóstwo różnych emocji, w których trudno było mi się odnaleźć" - oznajmiła Sarze Kalisz. W trakcie rozmowy pojawił się także wątek Stefano Lavariniego. Selekcjoner kilka dni po igrzyskach odbył rozmowę telefoniczną z Joanną Wołosz. Czy konwersacja dotyczyła też zakończenia reprezentacyjnej kariery przez zawodniczkę? "Nie wracał do tego tematu, a ja również nie chcę o tym na razie myśleć. Rozmawialiśmy na początku roku, kiedy dzwonił do nas z planami. Przystałam na wszystko, co zaproponował, ale jednocześnie zaznaczyłam, że to będzie koniec. Chciałam więc być z dziewczynami możliwie jak najdłużej, zgrać się z nimi i perfekcyjnie przygotować do igrzysk" - dodała rozgrywająca. 34-latka siatkówki oczywiście nie porzuca. Przed nią kolejny sezon klubowy, który znów ma szansę skończyć z kilkoma cennymi trofeami. Mile widziana przez kibiców będzie choćby powtórka z poprzedniej kampanii. Joanna Wołosz w 2024 roku wraz z koleżankami triumfowała w Lidze Mistrzów.