Zespół prowadzony przez Stefano Lavariniego był objawieniem tegorocznej Ligi Narodów, w której zajął trzecie miejsce, sięgając po pierwszy od 55 lat medal imprezy rangi światowej. "Biało-Czerwone" po krótkim odpoczynku rozegrały jeszcze trzy sparingi z Turczynkami, wygrywając dwa z nich. Kibiców reprezentacji Polski może cieszyć nie tylko wysoka forma drużyny, która daje nadzieję na dobry wynik podczas nadchodzących mistrzostw Europy, ale również powrót do kadry największych gwiazd. Na rozegranie wróciła Joanna Wołosz, która jeszcze niedawno uskarżała się na problemy z nadgarstkiem, powołanie otrzymała także Malwina Smarzek. Polki miały piłkę meczową i nic. Stracona szansa na medal mistrzostw świata Smarzek, która może grać na pozycji przyjmującej lub atakującej, w rozmowie z Polsatem Sport deklarowała, że bardzo cieszy ją powrót do kadry. I jak dodała, nie ma żadnych oczekiwań związanych z występami w reprezentacji. Magdalena Stysiak wprost o Malwinie Smarzek. Konfliktu nie ma? A co na temat powrotu Smarzek myśli Stysiak, która jest podstawową atakującą zespołu Lavariniego? Zawodniczka, która od nowego sezonu będzie broniła barw Fenerbahce Stambuł, w rozmowie z "Wprost" otwarcie odniosła się do plotek na temat jej rzekomego konfliktu ze Smarzek. - Bardzo dobrze mi się z nią żyje w kadrze. Nie wiem, dlaczego ludzie myślą, że między nami jest jakiś konflikt. Mam z nią bardzo dobry kontakt. Co więcej, często mówiłam, że im więcej dobrych zawodniczek w ataku i przyjęciu, tym lepiej. Potrzebujemy mocnej reprezentacji, a nie jesteśmy już młodzieżą, która kłóci się o czas na boisku - stwierdziła. Polska siatkarka usłyszała pytanie o swoje nazwisko. Zdecydowana odpowiedź Jak zaznaczyła Stysiak, siatkówka jest sportem zespołowym, dzięki czemu duża liczba kandydatek do gry na określonej pozycji służy drużynie. - Jeżeli chcemy wygrywać na największych imprezach, to potrzebujemy każdej najlepszej zawodniczki - stwierdziła. Dopytywana o możliwość wystawienia w podstawowej szóstce dwóch atakujących, czyli właśnie jej i Smarzek, nie miała wątpliwości. - Czemu by nie? To też kwestia jakby nas rozmieszczono - oceniła, dodając, że obecne problemy przyjmujących sprawiają, że pomysł wystawienia Smarzek na tej pozycji "ma rację bytu".