Patrząc na to co obecnie wyprawiają nasze reprezentacje młodzieżowe, kibice nie muszą obawiać się o przyszłość polskiej siatkówki. Kolejnym na to dowodem są trwające od kilkunastu dni mistrzostwa Europy kobiet do lat 20. "Biało-Czerwone" do Dublina przyleciały jako jedne z faworytek i wzorowo wywiązują się ze swojej roli. W fazie grupowej jakiekolwiek punkty odebrały im tylko wyżej notowane Włoszki. Sportsmenki z Półwyspu Apenińskiego nie miały jednak łatwo. Poniedziałkowe starcie zakończyło się dopiero po tie-breaku, choć na początku niewiele wskazywało na to, że do wyłonienia triumfatorek potrzeba będzie pięciu partii. Tak bardzo na boisku dominowały reprezentantki Italii. Podopieczne Miłosza Majki nie miały zbyt wiele czasu na rozpamiętywanie porażki. Ot, urok turniejów młodzieżowych, w których często gra się dzień po dniu. We wtorek "Biało-Czerwone" znów wyszły na boisko dokładnie o godzinie 21:00. Tym razem zmierzyły się z chyba najłatwiejszym rywalem w grupie, czyli Irlandkami. Gospodyniom nie pomogło wsparcie z trybun. W pierwszym secie wyrównany był tylko początek. Polki z pewnym zwycięstwem. Teraz przed nimi półfinał Później Polki robiły z przeciwniczkami co tylko chciały i wygrały 25:12. Druga partia zakończyła się identycznym rezultatem. Prawdziwy siatkarski nokaut nastąpił w trzeciej odsłonie. Miejscowe sportsmenki nie zdobyły w niej nawet dwucyfrowej liczby "oczek". Obserwatorzy z żalem oglądali poczynania swoich rodaczek, a te pewnie z trudem powstrzymywały łzy. Wstydliwie dla Irlandek wygląda też tabela grupy 2. W siedmiu potyczkach podopieczne Grahama Bella nie triumfowały w choćby jednym secie i zajęły ostatnią lokatę. Na turnieju nie było gorszej drużyny. Przed Polkami z kolei dopiero dwie najważniejsze konfrontacje. Półfinał i miejmy nadzieję mecz o złoty medal. Irlandia - Polska 0:3 (12:25, 12:25, 8:25)