Reprezentacja Polski siatkarek w 2019 roku zagra w trzech dużych imprezach. Najpierw rywalizować będzie w drugiej edycji Siatkarskiej Ligi Narodów, później weźmie udział - dość nieoczekiwanie - w kwalifikacjach do igrzysk w Tokio, a imprezą i głównym punktem sezonu będą mistrzostwa Europy 2019. Polska jest jednym ze współgospodarzy turnieju (23 sierpnia - 8 września). W tym roku w ME po raz pierwszy zagrają 24 drużyny. Będą walczyć w czterech grupach o awans do fazy pucharowej. Ta rozpocznie się od 1/8 finału i toczyć będzie się systemem przegrywający odpada. I tak aż do finału. - Nowy system rozgrywania mistrzostw Europy powoduje, że w każdej z grup jest melanż zespołów bardzo mocnych i tych dużo słabszych. Naszą grupę określiłbym jako najbardziej wyrównaną. W pozostałych można dopatrzeć się 2-3 żelaznych faworytów, w naszej siły są najbardziej wyrównane. W mojej opinii o awans do następnej rundy walczyło będzie pięć krajów - uważa selekcjoner Jacek Nawrocki. "Biało-Czerwone" zagrają w grupie B z Włochami, Belgią, Ukrainą, Słowenią i Portugalią. Kto będzie faworytem do awansu? W 1/8 finału znajdą się cztery najlepsze ekipy w stawce. - Włoszki są wicemistrzyniami świata, tej drużyny nie trzeba nikomu przedstawiać. Belgia to połączenie zawodniczek młodych i tych, które pamiętamy choćby z kwalifikacji MŚ w Łodzi. Gdy Belgia ograła naszą reprezentację występującą w bardzo mocnym składzie. Nie brakuje tam doświadczenia, najlepsze siatkarki grają w lidze włoskiej, jak Kaja Grobelna. To będzie ich duża siła. Ukraina to zespół, który bardzo dobrze zaprezentował się na ostatnich mistrzostwach Europy w Baku. W grupie śmierci prowadziły bardzo wyrównaną walkę z Rosją, Turcją i Bułgarią. Dwa mecze mogły się zakończyć ich zwycięstwami. Jest jeszcze Słowenia, o której myślę przez pryzmat trenera, który pracuje przecież w Polsce. Dobrze się ostatnio ten zespół prezentował, jest kilka siatkarek grających w bardzo dobrych klubach - ocenił dla nas rywali trener reprezentacji Polski. - Na dzień dzisiejszy najmniej wiemy o Portugalii, bo w ostatnich latach mieliśmy z tym zespołem mało kontaktu. Pozostałe - myślę o Polsce, Belgii, Italii, Ukrainie i Słowenii - będzie walczyło o to, żeby znaleźć się w fazie pucharowej - dodał Jacek Nawrocki. Starcie z Italią będzie miało szczególny wymiar - reprezentantki Polski grają bądź grały w czołowych włoskich zespołach i doskonale znają wicemistrzynie świata z 2018 roku. - My musimy pamiętać o tym, że w ostatnich latach poza występami Asi Wołosz w Conegliano, żadna nasza reprezentantka nie grała w mocnym klubie za granicą. Dopiero przed tym sezonem do Włoch wyjechały Agnieszka Kąkolewska i Malwina Smarzek. Po roku gry we włoskiej lidze liczę na postęp tych siatkarek. Nie możemy zapominać, że Włochy to wicemistrz świata, do tego zespół bardzo perspektywiczny. Możemy porównywać się na ich tle, ale zobaczmy choćby jak polskie zespoły prezentują się na tle włoskich w pucharach. To są jednak mistrzostwa Europy, gramy i siebie i wszystko będzie możliwe. Nasze dziewczyny też mają przed sobą dobre perspektywy, ale jeszcze sporo muszą się nauczyć i czeka nas wiele pracy. Dziś ciężko jest wyrokować o tym, co wydarzy się za pół roku - przyznał trener naszej drużyny narodowej. Bardzo dużą zmianą, w porównaniu do ubiegłych lat, będzie spora ilość meczów polskich siatkarek przed własną publicznością. Nie tylko w Siatkarskiej Lidze Narodów i kwalifikacjach do igrzysk w Tokio, ale przede wszystkim w EuroVolley. Nasz zespół w fazie grupowej i później ewentualnie w 1/8 finału i ćwierćfinale będzie występował w łódzkiej Atlas Arenie. - Zobaczymy jak dziewczyny na to zareagują. Dla mnie osobiście Łódź i Atlas Arena to wiele wspaniałych wspomnień. Na pewno dziewczyny były mile zaskoczone turniejami Ligi Narodów w poprzednim sezonie. Tym, jak kibice je wspierali. To była naprawdę wielka pomoc dla naszego zespołu. Mam nadzieję, że tak będzie podczas tegorocznych mistrzostw Europy - nie kryje Nawrocki. Skoro już mowa o kwalifikacjach, Polska otrzymała prawo organizacji turnieju i walki na własnym terenie o paszporty do Tokio. Rywalkami będą Serbki, Tajlandki i Portorykanki. Grupa jest bardzo trudna, ale jeszcze jesienią zanosiło się na to, że "Biało-Czerwone" w ogóle nie będą walczyć o awans na igrzyska. - W tym turnieju zagramy dlatego, że Kuba zrezygnowała z gry i ta szansa się przed nami otwiera. Zrobimy wszystko, żeby zaprezentować się jak najlepiej. Musimy pamiętać, że czeka nas starcie z Serbią, chyba najmocniejszym w tej chwili zespołem świata. Więc łatwo nie będzie. Ale wiemy o tym, że takie okazje, takie turnieje nie zdarzają się często. Dobrze, że nie jedziemy do Tajlandii czy Portoryko, bo to mogło by zaburzyć nasze przygotowania do mistrzostw Europy. Taka podróż nie byłaby wskazana - powiedział nam selekcjoner. Dla fanów polskiej kadry mamy też świetną wiadomość. Po rocznej przerwie do drużyny wraca kapitan Joanna Wołosz. W 2018 roku siatkarka odpoczywała od gry latem i reperowała swoje zdrowie. W 2019 roku znów będzie do dyspozycji selekcjonera i drużyny. - Ja myślę, że nie trzeba było nawet teraz za bardzo rozmawiać. Rozmawialiśmy w zeszłym sezonie, pewne rzeczy zostały ustalone, a Aśka nie zrezygnowała z gry w reprezentacji. Wiem, że ona swoje zdanie podtrzymała, więc nic się nie zmienia i wróci do kadry w obecnym sezonie - ucieszył się Jacek Nawrocki. Głośnym echem odbiła się w Lidze Siatkówki Kobiet sprawa Magdaleny Stysiak, rewelacyjnej 18-latki, która zerwała umowę z Chemikiem Police i znalazła się bez klubu. Ostatecznie udało się jej uzyskać zgodę na występy i jest siatkarką Grot Budowlanych Łódź. - Nie stać nas na to, żeby stracić taki talent. Ta dziewczyna musi grać regularnie, bo mało mamy takich nastolatek. Magda już w zeszłym roku znalazłaby się w reprezentacji Polski, ale nie powołaliśmy jej, bo grała w ME juniorek. To był ważny cel dla tej drużyny, Magda była wyróżniającą się zawodniczką w tym turnieju i przyczyniła się w dużej mierze do zdobycia brązowego medalu przez zespół Waldemara Kawki. To była przemyślana decyzja i myślę, że trafna - przypomniał trener polskiej kadry. Czego zatem życzyć Jackowi Nawrockiemu i jego drużynie przed długim sezonem 2019? - Ja tylko mam nadzieję, że ominą nas kontuzje. W tym roku czeka nas gra w Siatkarskiej Lidze Narodów, kwalifikacjach olimpijskich, być może w Montreux. To wszystko może spowodować, że my też zrobimy dwa-trzy kroki do przodu. I że zaprocentuje w mistrzostwach Europy - zakończył selekcjoner polskiej reprezentacji. Kris