Polskie siatkarki zagrają w turnieju interkontynentalnym. Była to dla pana "informacja dnia"? - Prawdę mówiąc, w środowisku krążyły opinie, że jeden z krajów nie zagra w kwalifikacjach, więc troszkę spodziewałem się takiego rozwiązania. Oczywiście jest to dla nas bardzo dobra informacja i na pewno będzie to ważny turniej dla reprezentacji Polski. Mamy jeszcze jedną szansę, żeby walczyć o awans do igrzysk i jest to dla nas bardzo korzystne. Wiadomo, że taki turniej jest ogromnym wyzwaniem, bo tylko zwycięzca z marszu może być pewny gry w Tokio. My prawdopodobnie trafimy do grupy z Serbią, aktualnymi mistrzyniami świata, więc łatwo nie będzie, ale i tak traktujemy to jako szansę, a naszym zawodniczkom granie na poziomie jest potrzebne.Turniej interkontynentalny czy mistrzostwa Europy w Polsce - która impreza jest tą docelową?- Mamy różne cele na przyszły sezon - dobry wynik w mistrzostwach Europy w Polsce, utrzymanie się w Lidze Narodów, a teraz dochodzi nowy, jakim jest turniej przedolimpijski. Nie będziemy faworytami, ale dobrze wykorzystamy daną nam szansę.Na pewno ważnym punktem przyszłorocznego kalendarza będzie czempionat we własnym kraju.- Oczywiście, mistrzostwa Europy mają swój prestiż ponieważ rozgrywki grupowe i ewentualna faza pucharowa odbędą się w Polsce. Nie ukrywam, że marzy mi się, żeby dziewczyny na tym turnieju zagrały jak najlepiej. Trzeba jednak pamiętać, że w dalszym ciągu budujemy reprezentację i przeobrażamy ją w poważny zespół. Wszyscy kibice i fachowcy widzą, że robimy to w zasadzie od podstaw a nie pobieżnie i tylko częściowo. Sukcesy juniorek w mistrzostwach Europy, napływ młodych zawodniczek do Ligi to wszystko wymaga od nas zmian. Postawa zawodniczek takich jak Magdalena Stysiak, Zuzanna Górecka czy Monika Jagła pokazuje nam, że te dziewczęta mają ogromny potencjał i w przyszłości musimy na nie stawiać. One udowadniają, że jeśli osiemnastoletnie zawodniczki walczą jak równy z równym ze starszymi albo nawet wyróżniają się to jak budować reprezentację bez nich? Musimy pamiętać, że potrzebujemy w reprezentacji siatkarek, których potencjał i umiejętności pozwolą nam walczyć na międzynarodowym poziomie. Tworzenie kadry narodowej to jest pewien proces i w naszym przypadku on cały czas trwa. Z tego powodu dla nas ważny jest każdy pojedynczy turniej jaki rozegramy w przyszłym sezonie.Widać, że pojawiają się nowe nazwiska. Proces selekcji rozpoczął pan na dobre.- Ten przegląd zawodniczek jest nieustanny, ponieważ pierwsze informacje na temat dziewczyn mam już na etapie kadetek, ale także obserwuję na bieżąco Ligę Siatkówki Kobiet a także zmagania naszych dziewcząt zagranicą. Muszę powiedzieć, że póki co nie ma dla mnie niespodzianek jeśli chodzi o postawę zawodniczek, choć wielką szkodą jest kontuzja Aleksandry Gryki. Wiem, że mogłaby ona być jedną z lepszych środkowych. Chcę jednak od razu uprzedzić fakty i przestrzec przed wyrażeniem krytyki w stylu "znowu odmładzamy kadrę". To nie jest "znowu" odmładzanie, tylko układanie reprezentacji tak, żeby wykorzystać najlepiej potencjał jaki mamy w żeńskiej siatkówce. Myślę, że robimy kolejne kroki do przodu, a z tym, że nie jesteśmy w stanie grać o medale mistrzostw świata musimy się póki co pogodzić, bo jesteśmy na innym etapie niż czołowe reprezentacje.Dobrze w Serie A1 prezentuje się Joanna Wołosz. Pojawiły się między wami rozmowy na temat jej ewentualnej grze w kadrze?- Na razie obserwuję zawodniczki i myślę, że nie ma co tworzyć kolejny raz problemu Asi Wołosz. W zeszłym sezonie podjęła indywidualną decyzję, którą uargumentowała, ale przed nami kolejny rok i kiedy tylko przyjdzie czas rozmów o reprezentacji, to taką tematykę podejmiemy.We Włoszech swoich sił próbuje też Malwina Smarzek, która jednak nie rozpoczęła dobrze rozgrywek ligowych. Jak pan uważa, z czego wynikał ten "falstart"?- Ja miałem okazję oglądać mecze sparingowe Malwiny przed rozpoczęciem ligi, a potem też spotkania Serie A. Powiem szczerze, że nasza atakująca rozgrywki przygotowawcze zaczęła bardzo dobrze, potem jednak do drużyny dołączyła rozgrywająca Carlotta Cambi, która wróciła z mistrzostw świata i od tego momentu zaczęło się nowe "składanie" zespołu. Malwina miała duże problemy z tym, żeby wkomponować się w tę wizję drużyny, a dodatkowo bardzo często rozgrywająca nie stwarzała jej dogodnych sytuacji do ataku. Niestety nikt na to nie patrzy, a od zawodniczki wymaga się skuteczności i z niej jest rozliczana. Wiem, że naszą atakującą to denerwowało, ale już powoli wraca do grania. Nie mam cienia wątpliwości, że Malwina w Serie A1 będzie prezentowała się dobrze.Zaczyna pan już powoli układać harmonogram pracy na nowy sezon czy to jeszcze zbyt odległa przyszłość? - Cały program jest już w zasadzie napisany i ułożony, tylko jeszcze czekamy na podjęcie konkretnych decyzji jeżeli chodzi o miejsce rozgrywania meczów. Cały czas w rachubę wchodzi turniej w Monterux, który miałby się odbyć przed Ligą Narodów. Musimy jednak dowiedzieć się o zasady doboru drużyn, o to kto tam wystąpi, bo dla nas byłaby to doskonała szansa do szybkiej integracji i zgrania zespołu. Także wszystkie szczegóły zmieniają się z tygodnia na tydzień, ale szkielet naszego harmonogramu prac już jest ułożony.Naszą kadrę czeka w przyszłym sezonie sporo grania. Myśli pan, że będzie to impuls do zwiększenia zainteresowania siatkówką żeńską?- Wszystko co może działać na plus dla żeńskiej siatkówki jest dobre. Każdy mały sukces, każdy mały kroczek jest pewnym wychodzeniem z tego kryzysu w jaki popadliśmy. Muszę przyznać, że już sam mam dość patrzenia w przeszłość i wracania do "dołka" w jaki wpadliśmy wiele lat temu - chciałbym żebyśmy w końcu zaczęli patrzeć przed siebie. Mamy sporo dziewczyn, które traktują siatkówkę profesjonalnie i które wiedzą co chcą. Takie podejście będzie dla mnie bardzo ważne przy naborze do reprezentacji i na pewno będę patrzył na charakter swoich zawodniczek. Potrzebujemy dziewczyn mocnych fizycznie, technicznie, ale też mentalnie.Rozmawiała: Anna DanilukZa: PZPS