Polki rozpoczęły turniej w Quezon City od pięciu przegranych setów. Trzy z nich oznaczały dotkliwą porażkę z Japonią. Dwa kolejne nie przeszkodziły w wygranej z Tajlandią, bo "Biało-Czerwone" zdecydowanie poprawiły grę i pokonały rywalki w trzech następnych partiach. Po raz drugi w tym sezonie wygrały w Lidze Narodów po tie-breaku. Czwartkowy mecz stał pod sporym znakiem zapytania. W reprezentacji Tajlandii przed spotkaniem zdiagnozowano bowiem aż osiem przypadków zakażeń COVID-19. Istniało zagrożenie, że drużyna z azjatyckiego kraju nie będzie mieć kim grać. Uruchomiony został więc specjalny protokół. Zgodnie z nim, po zgodzie pozostałych siedmiu zespołów grających na Filipinach, Tajki mogły dokonać zmian w składzie. Zgodę udało się uzyskać i do Quezon City przyleciało sześć nowych siatkarek. Na koronawirusie niemal nie ucierpiał podstawowy skład Tajlandii - zabrakło tylko Bamrungsuk Hattayi. Na dwie zmiany po meczu z Japonią zdecydował się z kolei trener Stefano Lavarini - miejsce w szóstce zyskały Kamila Witkowska i Martyna Czyrniańska. 18-letnia przyjmująca po raz pierwszy w tegorocznej Lidze Narodów znalazła się w podstawowym składzie “Biało-Czerwonych". Od początku Joanna Wołosz to właśnie do niej posyłała sporo piłek, a Czyrniańska odpłacała się skutecznymi atakami. Mimo wszystko na przerwę techniczną to rywalki zeszły jednak z dwupunktowym prowadzeniem. A po przerwie gra polskiej drużyny zupełnie się załamała. Ze stanu 10:12 błyskawicznie zrobiło się 10:18. Problemy z przyjęciem, blokowane ataki Olivii Różański, autowe zbicia Magdaleny Jurczyk - po polskiej stronie mnożyły się błędy. - Nie mam pojęcia, w czym jest problem. Piłka przecież długo do nas leci - irytował się Lavarini. Jego drużyna przegrała 22:25. Zacięta walka w drugim secie, ale Polki znów pokonane Tajlandia w tegorocznej Lidze Narodów wypada zaskakująco dobrze. Wygrała cztery z pięciu pierwszych meczów, turniej na Filipinach rozpoczęła od zwycięstwa 3:0 z Kanadą. Drugą partię to Polki rozpoczęły jednak lepiej. Na boisku pozostały wprowadzone pod koniec poprzedniego seta Klaudia Alagierska i Weronika Szlagowska, “Biało-Czerwone" odskoczyły na cztery punkty. Tyle że ta przewaga błyskawicznie stopniała, a po stronie Tajlandii w ataku szalała Chatchu-On Moskri. Tajki prowadziły do stanu 18:18, gdy Polki wyrównały po dwóch asach serwisowych Czyrniańskiej. Końcówka była zacięta, siatkarki Lavariniego obroniły aż cztery piłki setowe. Swoją szansę na zakończenie partii jednak zmarnowały i ostatecznie przegrały 27:29. CZYTAJ TAKŻE: Selekcjoner polskiej kadry stracił pracę w klubie. Zaskakujący następca "Biało-Czerwone" odzyskały rytm. Dwa świetne sety Polskie siatkarki miały sporo problemów z szybką i kombinacyjną grą rywalek, ale same popełniały sporo błędów. Na początku trzeciego seta ponownie to "Biało-Czerwone" były jednak na czele. Prowadziły 8:4, z dobrej strony w pierwszych akcjach pokazała się zwłaszcza Różański. W dodatku boisko z kontuzją opuściła Kokram Pimpichaya. Tym razem gra Polek do samego końca układała się zgodnie z planem. Drużynie "kiwkami" z drugiej piłki i serwisem pomogła Wołosz, która nieco więcej piłek kierowała też do Alagierskiej. Efekt? wygrana 25:16. W czwartej partii Tajki postawiły trudniejsze warunki, ale Polki długo prowadziły z przewagą dwóch, trzech punktów. Nadal dobrze radziła sobie Różański, która była skuteczna zwłaszcza na lewym skrzydle. W przyjęciu Marii Stenzel udanie pomagała Szlagowska. Tym razem to drużyna z Tajlandii wpadła w kryzys po przerwie technicznej. W końcu dał o sobie znać polski blok. Rywalki bez Pimpichayi jakby straciły nieco impet. Ostatnie akcje to już popis Polek i wygrana 25:16. Polki lepsze w tie-breaku. Czwarte zwycięstwo w Lidze Narodów W piątej partii podopieczne Lavariniego się nie zatrzymały. Znów błyskawicznie wypracowały sobie czteropunktową przewagę. Pomógł w tym punktowy blok, pomógł kolejny as serwisowy Wołosz. Gdy rywalki zaczęły się nieco napędzać, Lavarini poprosił o przerwę. To jednak nie pomogło. Tajki świetnie grały w obronie i doprowadziły do remisu 9:9. Jeszcze raz przypomniał jednak o sobie blok Wołosz i Kamili Witkowskiej. Co prawda siatkarki z Azji w końcówce objęły na chwilę prowadzenie, ale to Polki miały piłkę meczową po kąśliwej zagrywce Zuzanny Góreckiej. Wygraną 15:13 zapewnił Polsce kolejny szczelny blok, a zwycięstwo wynagrodziło Lavariniemu chwile irytacji z dwóch pierwszych setów. W piątek o godz. 5 czasu polskiego “Biało-Czerwone" rozegrają trzeci mecz na Filipinach. Czeka je kolejne trudne zadanie - rywalem będzie reprezentacja Stanów Zjednoczonych, jedna z czołowych drużyn Ligi Narodów. Polska - Tajlandia 3:2 (22:25, 27:29, 25:16, 25:16, 15:13) Polska: Różański, Jurczyk, Górecka, Wołosz, Witkowska, Czyrniańska - Stenzel (libero) oraz Alagierska, Szlagowska, Wenerska, Łukasik Tajlandia: Pimpichaya, Kaewkalaya, Chatchu-On, Pornpun, Jarasporn, Ajcharaporn - Nattaporn (libero) oraz Khatthalee (libero), Wipawee, Thanacha, Sirima CZYTAJ TEŻ: Niezły początek polskich siatkarzy w Lidze Narodów. Tabela po pierwszym turnieju