Polki w latach 50. i 60. ubiegłego wieku należały do światowej czołówki. Zdobywały medale mistrzostw Europy, świata, a także igrzysk olimpijskich. Zarówno w Tokio, w 1964, jak i i z Meksyku, cztery lata później, zdobyły brązowe medale. Później jednak przyszły lata posuchy, przerwane dopiero na początku XXI wieku, kiedy "Biało-Czerwone" dwa razy z rzędu zostawały mistrzyniami Europy (2003 i 2005). Jedną z gwiazd tej ekipy była Katarzyna Skowrońska. Potem znowu długo była przerwa, nie licząc "brązu" mistrzostw Europy z 2009 roku, ale w ostatnich dwóch latach Polki pokazały się na arenie międzynarodowej. W 2023 i 2024 roku stawały na najniższym stopniu podium w Lidze Narodów. Polki z medalami Ligi Narodów Takie wyniki spowodowały, że niektórzy widzą w podopiecznych Lavariniego "czarnego konie" nadchodzących igrzysk. Jednak dobre występy w rywalizacji z czołowymi ekipami powodują wzmożony apetyt. - A dziewczyny zagrały bardzo dobrze w tegorocznej edycji Ligi Narodów, znowu przywiozły medal. Pamiętajmy jednak, że w LN nie wszystkie zespoły grały w najmocniejszych składach, niektóre zawodniczki przygotowywały się indywidualnie. Ja się bardzo cieszę z drogi, jaką obrała reprezentacja Polski, bo patrząc na wiek, to są wciąż młode zawodniczki, jadą pierwszy raz na igrzyska i ogranie jest im bardzo potrzebne - zaznaczyła była siatkarka. Według niej dużą rolę odgrywa właśnie selekcjoner, którego zna. - To jest bardzo dobry szkoleniowiec, miałam przyjemność z nim pracować we Włoszech. Znam jego metody, jego system i myślę, że dał Polkom duże wsparcie mentalne, wypracował w nich pewność siebie - przyznała Skowrońska. Według niej, chociaż Polki nie są głównymi faworytkami, to kolejne zwycięstwa spowodują, że będą chciały osiągać coraz więcej. - Na ten moment nie ciąży na nich presja, ale trzeba pamiętać, że one same też mają marzenia i cele. W zależności od tego, jak będą grały w grupie, ich apetyt też będzie rósł - przyznała. Wszystkie Polki są debiutantkami na igrzyskach Kto w reprezentacji Polski może mieć w Paryżu wiodącą rolę. - To zespół zawsze wybiera sobie lidera, zawsze ma osobę, której słucha. W siatkówce liczy się kolektyw, ale wskazałabym na kapitan drużyny Joannę Wołosz, która jest bardzo doświadczoną zawodniczką, ograną na parkietach ligi włoskiej i Ligi Mistrzyń. Wie, jak sobie radzić ze stresem i w trudnych sytuacjach przed meczem oraz na boisku w trakcie gry. Moim zdaniem odegra bardzo dużą rolę, jest mózgiem zespołu - podkreśliła była długoletnia reprezentantka kraju. Ona sama, gdy w 2008 roku występowała w igrzyskach, była debiutantką na tym turnieju, teraz taki status mają wszystkie siatkarki "Biało-Czerwonych". - Też kiedyś byłam debiutantką w igrzyskach i prawda jest taka, że to nie ma znaczenia. Na pewno żadna z nich nie jest usatysfakcjonowana tym, że zdobyła kwalifikację olimpijską, że sam wyjazd na igrzyska to jest spełnienie marzenia. Wiedzą, jak grały w Lidze Narodów, ograły się, "liznęły" międzynarodowego podwórka w ostatnich latach. Wszystko idzie w dobrą stronę, zespół napawa kibiców optymizmem. Może dzięki temu, że dziewczyny nie były jeszcze na igrzyskach, to nie wiedzą, jaki to stres i podejdą do tego spokojnie, znajdą swoją koncentrację i będą grać w każdym meczu dobrą siatkówkę - powiedziała. Podopiecznie Lavariniego zagrają w Paryżu kolejno z: Japonią, Kenią i Brazylią. A jak ma wyglądać olimpijska najlepsza czwórka? - Bardzo ciężko to wytypować. Żeńska siatkówka jest mocno nieprzewidywalna. Jeśli muszę powiedzieć, jaka będzie czwórka, to stawiam na Włochy, jestem patriotką, więc na Polskę, do tego USA i... czwarty zespół jest dla mnie trudny. To może być Turcja, Chiny, Brazylia... Wszystko zależy od tego, jak to będzie wyglądało w grupach - stwierdziła Skowrońska.