Damian Gołąb: 20 punktów, 33 ataki. Chyba dawno nie rozegrała pani meczu w kadrze, w którym była tak często wykorzystywana w ataku? Martyna Łukasik, przyjmująca reprezentacji Polski: Możliwe, że trochę czasu minęło od tego, gdy dostawałam tyle piłek. Ale wydaje mi się, że warto było to wykorzystać, bo całkiem nieźle mi wychodziło atakowanie. Cieszę się, że mogłam dołożyć swoją cegiełkę do tego zwycięstwa też w ataku. Cegiełka była potrzebna, bo było chyba trochę trudniej, niż można było się spodziewać? Tyle nerwów i przedłużonych akcji? - Nastawiałyśmy się na to. Trener też nas na to uczulał: że Koreanki będą nas wyciągać, dobrze grać w defensywie. Starałyśmy się potem zmieniać rytm naszego ataku. Pierwsze sety pokazały, że rywalki bardzo dobrze nas "czytają" w obronie. Starałyśmy się zmieniać rytm i to przyniosło efekt. Po dwóch zwycięstwach wchodzicie na dobre tory? - Tak. Z każdym spotkaniem czujemy się coraz pewniej, coraz bardziej zgrane. Wydaje mi się, że to bardzo istotne. Kwaśna mina Stefano Lavariniego. Wygrana po sporych nerwach Martyna Łukasik mówi o dysponowaniu siłami polskiej kadry. I zaproszeniu dla kibiców W sobotni wieczór udało się obejrzeć finał mistrzostw Europy siatkarzy? - Udało się, to oczywiście było w planach. Nie ukrywam, że cieszyłyśmy się, że chłopaki tak świetnie zagrali. Naprawdę miło się to oglądało. W turnieju w Łodzi trzeba rozegrać siedem meczów. Czeka was jeszcze pięć. Rozsądne dysponowanie siłami jest ważne w takim turnieju? - Też. Przede wszystkim trzeba się dobrze regenerować, bo z meczu na mecz musimy dawać z siebie tyle, ile potrzeba. Tyle, by jak najwięcej oszczędzać sił z przeciwnikami, z którymi da się to zrobić. Z innymi trzeba poświęcić troszkę więcej sił. Jesteśmy przygotowane na to, że to będzie ciężki, intensywny turniej. Mimo że zmęczenie będzie przychodzić, mam nadzieję, że my będziemy się czuć coraz lepiej. Dużo przyjemności sprawia pani gra przed polskimi kibicami? W tym sezonie objechałyście cały świat. W Belgii było sporo polskich kibiców, ale to nie może się równać z tym, co obserwujemy w Atlas Arenie Łodzi. - Zdecydowanie nie możemy narzekać na frekwencję kibiców w Europie. Aczkolwiek jeżeli gra się u siebie, klimat jest zupełnie inny. Polskich kibiców jest tu jeszcze więcej, niż było w Belgii. Liczymy, że z biegiem czasu będą jeszcze liczniej przychodzić. Zapraszamy wszystkich serdecznie na mecze. Rozmawiał w Łodzi Damian Gołąb Kolejna drużyna znokautowana. Na Polskę czekają mocne rywalki