Gracze Projektu Warszawa w środę kończyli rywalizację w Lidze Mistrzów. Już wcześniej nie mieli oni szans na awans do ćwierćfinału rozgrywek. Rewanżowe spotkanie z VC Greenyardem Maaseik również odbyło się w Belgii, bo starcie, które miało zostać rozegrane w Warszawie, zostało przełożone z powodu zakażeń koronawirusem w polskim zespole. Dla gospodarzy również mecz nie znaczył wiele. Gra toczyła się jedynie o trzecie miejsce w grupie C. Nic dziwnego, że do pojedynku Andrea Anastasi desygnował drugą "szóstkę". Na początku ekipy prowadziły wyrównany bój. Jako pierwsi posypali się warszawianie, którzy po złym ataku Michała Superlaka przegrywali 4:8. Od tego momentu gracze z Maaseik konsekwentnie utrzymywali swoje prowadzenie. Dobrze działała u nich pierwsza akcja, czasami potrafili oni rozbić przyjęcie rywala. Projekt starał się podjąć rękawice, ale długo nie mógł odrobić strat. Szansa na to nadarzyła się przy stanie 20:21, lecz Polacy nie wykorzystali dwóch przeprowadzonych akcji. Gospodarze nie wypuścili końcówki, obejmując prowadzenie. Podstawowi gracze Projektu Warszawa zrobili różnice Andrea Anastasi był wyraźnie niezadowolony z gry podopiecznych, dlatego na parkiecie zostali ci, którzy na co dzień są raczej pierwszym wyborem trenera. Od razu przełożyło się to na wynik, choć Belgowie nie zamierzali odpuszczać (9:7). Ciężar lidera na swoje barki wziął Dusan Petković, kończąc większość swoich akcji. Mimo tego w pewnym momencie Greenyard mógł doprowadzić do wyrównania, ale atak w aut posłał Lazar Ćirović (12:14). Goście to wykorzystali, budując przewagę. Po bloku w wykonaniu Igora Grobelnego zrobiło się 17:13. Później przewaga warszawian nie ulegała wątpliwości. Po powrocie na parkiet brązowi medaliści PlusLigi szybko przejęli inicjatywę. Dzięki świetnej czapie w wykonaniu Jaya Blankenaua zrobiło się 4:1. W drużynie z Maaseik wyraźnie spadł procent kończonych piłek. Kolejna "czapa" sprawiła, że gospodarze przegrywali już 5:10. Polski zespół nieco utrudnił sobie sytuację, na chwilę całkowicie tracąc skuteczność w ataku. Niemoc przerwał w końcu Petković (12:9). Nie bez problemów Projekt utrzymywał prowadzenie, a po bloku na Ferre Reggersie nawet nieznacznie je powiększył (19:15). I tym razem w ostatnim fragmencie odsłony sytuacja nie uległa zmianie. Podobnie jak w poprzedniej partii, tak i tym razem warszawianie od razu wzięli sprawy w swoje ręce i po skończonym ataku przez Grobelnego osiągnęli rezultat 4:1. W dalszej części seta brakowało wyrównanej walki. Stołeczni konsekwentnie utrzymywali zaliczkę, nie pozwalając rywalom złapać kontaktu. Na parkiecie rywalizowały zespoły o innej jakości, co potwierdziła dobra zagrywka Grobelnego, po której przechodzącą piłkę zgasił Andrzej Wrona (20:14). Podopieczni Anastasiego szybko doprowadzili mecz do końca, w dobrych humorach wyjeżdżając z Belgii. VC Greenyard Maaseik - Projekt Warszawa 1:3 (25:21, 17:25, 18:25, 18:25) MVP: Dusan Petković