Zwrot akcji w siatkarskim finale. Olbrzymie zamieszanie w końcówce, triumf po 15 latach
JSW Jastrzębski Węgiel przełamał serię finałowych porażek w TAURON Pucharze Polski siatkarzy. Po siedmiu przegranych w końcu sięga po puchar. By tego dokonać, w decydującym spotkaniu mistrzowie Polski musieli przełamać opór obrońców tytułu. Mimo porażki w pierwszym secie jastrzębianie pokonali Aluron CMC Wartę Zawiercie 3:1. Mecz obfitował w zwroty akcji, nie brakowało dyskusji pod siatką, a to wszystko w wyjątkowej oprawie - kibice ustanowili w Tauron Arenie w Krakowie frekwencyjny rekord.

Niedzielny finał był powtórką sprzed roku. Wówczas faworyzowani jastrzębianie nie poradzili sobie z Aluron CMC Wartą, urywając jej tylko jednego seta. Po spotkaniu Mateusz Bieniek, kapitan zawiercian, uniósł pierwsze tak ważne trofeum w historii klubu. Do tego całkiem niedawno, bo w ostatniej kolejce fazy zasadniczej PlusLigi, Warta ograła mistrzów Polski w trzech setach. To wszystko nie przekonało trenera Michała Winiarskiego, by uznać swoją drużynę za faworyta niedzielnej rywalizacji.
"Pan nas pyta, czy jesteśmy faworytami w meczu z Jastrzębskim Węglem? W tym meczu nie ma faworyta" - odparł na pytanie jednego z dziennikarzy.
Ale jego siatkarze już w pierwszych akcjach meczu zachowywali się jak faworyci. I to w dobrym tego słowa znaczeniu - w ich grze widać było pewność, to oni pierwsi odskoczyli rywalom. W zamieszaniu przy siatce przytomnie zachował się Miguel Tavares, asem serwisowym popisał się Jurij Gladyr, i Warta uciekła w pierwszym secie rywalom na cztery punkty. Jastrzębianie mieli duże problemy z kończeniem ataków i różnica wzrosła do sześciu punktów. Dominacja zawiercian trwała już do końca partii. Dwoma asami serwisowymi popisał się Tavares, sześć punktów zdobył Karol Butryn - Warta wygrała 25:18.
Siatkówka Zwrot akcji w finale. Triumf Jastrzębskiego Węgla po 15 latach
Zawiercianie zwyciężyli przy aplauzie dużej grupy swoich kibiców, którzy przyjechali do Krakowa. Organizatorzy już przed turniejem informowali, że w ten weekend padnie rekord frekwencji na Pucharze Polski, bo sprzedali wszystkie bilety. Rzeczywiście w hali były tylko pojedyncze wolne miejsca, co oznaczało 14157 widzów. Klubowego meczu polskiej siatkówki nigdy nie oglądało z trybun tyle osób.
Grupa kibiców z Jastrzębia-Zdroju również była głośna, ale na początku drugiej partii znów oglądała problemy swojej drużyny. Nadal kłopoty w ataku miał m.in. Łukasz Kaczmarek. Atakujący bardzo dobrze wypadł w półfinale, po którym żartował, że ma być talizmanem drużyny na Puchar Polski - sam ma cztery takie trofea i za każdym razem pokonywał w finale jastrzębian. A ci od 2010 r. przegrali aż siedem meczów o to trofeum.
Warta szybko odskoczyła na trzy punkty, rywale co prawda wyrównali, ale tylko na chwilę. Po dwóch kapitalnych akcjach Bartosza Kwolka zawiercianie znów prowadzili wyraźnie 10:7. Mimo to coraz większym problemem Warty stawała się bardzo słaba skuteczność w ataku Aarona Russella. Ofensywnym liderem jastrzębian był Timothee Carle, po jego zagrywce objęli prowadzenie 17:15. Atmosferę podgrzała jedna z decyzji sędziego, który nie dopatrzył się błędu mistrzów Polski - i nie zmienił decyzji mimo protestów zawiercian, którzy już wcześniej "stracili" dwie prośby o challenge. I to mistrzowie Polski wygrali końcówkę - ważne punkty dały im zagrywki Antona Brehme, zwyciężyli 25:22.
Na początku trzeciej partii znów pod siatką szybko zrobiło się gorąco za sprawą pretensji zawiercian. Minimalną przewagę miał Jastrzębski Węgiel, ale Warta szybko ją zniwelowała. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk: a to Tomasz Fornal zatrzymał blokiem Bieńka, a to kapitan zawiercian odpowiedział świetnymi zagrywkami. Przeciąganie liny trwało do ostatnich akcji seta, ale ostatecznie mocniejsi okazali się jastrzębianie. Jedną z kluczowych akcji był blok Carle'a przy ataku Butryna, po którym JSW objęło prowadzenie 22:20, po chwili wygrywając partię 25:22.
Upragnione trofeum było coraz bliżej. Jastrzębianie czwartego seta rozpoczęli od prowadzenia 6:3 po udanej akcji Kaczmarka, który wyraźnie odżył w trakcie spotkania. Kolejny punkt do przewagi zespołu dorzucił blok Norberta Hubera. Co ważne, mistrzowie Polski byli w stanie pilnować tej przewagi dzięki kolejnym udanym akcjom. Pomagała im dobra gra w obronie, w tym secie w ataku sporo dorzucił też Fornal.
Zawiercianie jeszcze się jednak zerwali i doprowadzili do remisu 23:23. W końcówce emocje buzowały, bo sędziowie długo analizowali powtórki akcji. W końcu pod siatką niemal doszło do przepychanek przy stoliku sędziowskim, a po drugim challenge'u punkt otrzymała Warta. Miała piłkę setową, ale dwa autowe ataki pozbawiły ją szansy na triumf. Jastrzębianie wygrali 30:28 i mogli rozpocząć świętowanie.
Obie drużyny nie będą mieć zbyt wiele czasu na rozpamiętywanie wyniku z Krakowa, bo już w najbliższym tygodniu rozpoczną rywalizację w półfinałach PlusLigi. Na koniec sezonu spotkają się też w półfinale Ligi Mistrzów.
Z Tauron Areny Damian Gołąb
JSW Jastrzębski Węgiel: Kaczmarek, Huber, Carle, Tonutti, Brehme, Fornal - Popiwczak (libero) oraz Żakieta, Finoli
Aluron CMC Warta Zawiercie: Butryn, Bieniek, Russell, Tavares, Gladyr, Kwolek - Perry (libero) oraz Zniszczoł