Polscy siatkarze pokonali Słowenię i przełamali "klątwę" olimpijskich ćwierćfinałów. O szansę gry o drugie złoto w historii igrzysk będą rywalizować z Amerykanami. Drużyna USA najpierw wygrała grupę C, a teraz pokonała Brazylię. Mecz był nierówny, ale to Amerykanie wracają do strefy medalowej igrzysk. Po latach wypada z niej Brazylia. Na początku pierwszej partii przewagę zyskali jednak właśnie siatkarze z Ameryki Południowej. Przy stanie 10:6 dla "Canarinhos" trener USA John Speraw wykorzystał pierwszą przerwę, przy 13:8 - drugą. Amerykanie grali nerwowo, zdarzały się nieporozumienia z Micahem Christensonem. Z czasem jednak zaczęli odrabiać straty. Do wyrównania doprowadzili dzięki błędom rywali - dwa razy w aut zaatakował Darlan Souza i był remis 17:17. Po chwili drużyna USA objęła nawet prowadzenie. Seta rozstrzygnęła gra na przewagi i w niej lepsi okazali się podopieczni Sperawa. W decydującej akcji kontratak wykorzystał Aaron Russell, Stany Zjednoczone wygrały 26:24. Brazylia wyszarpała drugiego seta. I zdominowała trybuny Druga partia to już od początku przewaga drużyny USA. Szybko odskoczyła na cztery punkty, a Bernardo Rezende, trener Brazylijczyków, rozpoczął zmiany w składzie. Najpierw na boisku zameldował się Alan Souza, po chwili Adriano. Wyraźnie niezadowolony parkiet opuszczał natomiast Yoandy Leal. A Amerykanie budowali przewagę, prowadzili 13:8. Im również nie wszystko wychodziło, brakowało im skuteczności w kontratakach, ale utrzymywali się wyraźnie przed rywalami. Siatkarze Sperawa prowadzili już 21:16, ale po asie serwisowym Ricardo Lucarellego na tablicy wyników pojawił się rezultat 22:21. I tym razem to Brazylijczycy odrobili starty, doprowadzając do gry na przewagi. W niej trwała niemoc Amerykanów w ataku i Brazylia wyrwała seta, wygrywając 30:28. "Canarinhos" to najbardziej utytułowany na igrzyskach zespół w XXI wieku. Nie tylko dwa razy zdobyli mistrzostwo olimpijskie, ale na każdym z pięciu ostatnich turniejów olimpijskich meldowali się w strefie medalowej. Tylko przed trzema laty w Tokio skończyli poza podium, przegrywając spotkanie o brąz z Argentyną. W Paryżu z trudem wyszli jednak z grupy, przegrywając z Włochami i Polską. W poniedziałek w hali Paris Sud 1 mogli liczyć na wsparcie kanarkowych kibiców, którzy zdominowali trybuny. Ale w trzeciej partii więcej powodów do zadowolenia mieli nieco mniej liczni fani z USA. Początek partii ponownie zdominowali bowiem Amerykanie. Przy stanie 9:5 dla rywali Rezende wykorzystał pierwszą przerwę, przy 15:9 - drugą. Zdecydował się też na zmianę rozgrywającego, na boisku pojawił się Fernando Kreling. Próbował nieco ożywić grę drużyny, ale jego wysiłki nie na wiele się zdały. Amerykanie mogli oprzeć grę na skutecznym Andersonie, wygrali 25:19. Amerykanie nie wypuścili z rąk zwycięstwa. Polska - USA w półfinale igrzysk Na czwartą partię w drużynie USA pozostał wprowadzony w końcówce poprzedniej Thomas Jaeschke. Ale to Brazylia rozpoczęła od prowadzenia 3:0, choć set szybko się wyrównał. Dopiero w drugiej połowie partii Amerykanie znów odskoczyli na dwa punkty. Dołożyli "oczko" do tej przewagi, kiedy zatrzymali blokiem Lucarellego. A kiedy Maxwell Holt posłał na drugą stronę asa serwisowego, drużyna ze Stanów Zjednoczonych prowadziła 20:16. Tym razem zwrotu akcji w końcówce już nie było. Zespół USA prowadzony przez świetnego w poniedziałek Andersona wygrał 25:19. Teraz Amerykanie będą mieć dzień przerwy, a po nim w środę zmierzą się z "Biało-Czerwonymi". Mecz Polska - USA rozpocznie się o godz. 16. Kiedy obie drużyny spotkały się tuż przed igrzyskami w trójmiejskiej Ergo Arenie, Polska wygrała 3:2. Kapitalna akcja polskiej siatkarki. Poszła bez zawahania, owacja z trybun