Prawdopodobnie chodzi o kwotę 100 tysięcy złotych na zespół, które obiecał Biesiada. - Obiecanki cacanki, a głupiemu radość - powiedziała na łamach "Sportu" Magdalena Śliwa. - Pani Łybacka wywiązała się ze zobowiązań, ale PZPS wypłacił zaledwie marną część pieniędzy. Cały czas czekamy na rozwiązanie tego problemu - dodała. Siatkarki cierpliwie czekają już prawie 16 miesięcy, ale cierpliwość kiedyś się kończy. - Jeżeli tych pieniędzy nie będzie na naszych kontach w najbliższym czasie, to obawiam się, że atmosfera podczas przygotowań do wrześniowych mistrzostw Europy będzie fatalna. Nie można wykluczyć, że kilka moich koleżanek nawet nie przyjedzie na zgrupowanie - stwierdziła jedna z kadrowiczek. - Bo ileż można się łudzić, że coś się zmieni . Po naszym sukcesie w Ankarze byłyśmy pewne, że karta się odwróci i pojawi się sponsor, który w końcu ureguluje wszelkie zaległości i poprawi sytuację organizacyjną kadry. Tak się nie stało! Dziewczyny, a rozmawiamy przecież często, mają już serdecznie dość - podkreśliła Śliwa. Jak najszybciej rozwiązanie problemu muszą znaleźć nowe władze PZPS z prezesem Mirosławem Przedpełskim na czele, który twierdzi, że negocjacje z potencjalnym sponsorem reprezentacji siatkarek (według nieoficjalnych informacji chodzi o jeden z browarów) są w decydującej fazie. Trudno jednak przypuszczać, że sponsor będzie regulował długi. - To niemożliwe. Musimy sobie jakoś sami poradzić. Członkowie zarządu dyskutowali już o pokryciu obietnicy wobec siatkarek. Nie ma jeszcze oficjalnej decyzji, ale zapewne będą dalsze rozmowy - tłumaczył rzecznik prasowy PZPS, Tomasz Wolfke. - Jesteśmy w trakcie negocjacji - potwierdził trener Andrzej Niemczyk.