W tym roku w TAURON Lidze nastąpiła zmiana warty. Targany problemami finansowymi LOTTO Chemik Police po latach dominacji nie był w stanie realnie włączyć się w walkę o obronę tytułu i skończył na siódmym miejscu. O złoto walczą DevelopRes Rzeszów i ŁKS Commercecon Łódź, dwie najlepsze drużyny fazy zasadniczej. I choć ich pierwsze spotkanie w finałowej rywalizacji długimi fragmentami było wyrównane, to jednak wynik jest zdecydowanie jednostronny. Rzeszowianki przed własną publicznością wygrały 3:0, dwa z trzech setów wygrywając po zaciętych końcówkach. Po ich stronie świetnie zaprezentowała się m.in. Agnieszka Korneluk, która po zdobyciu 20 punktów zasłużenie odebrała statuetkę dla MVP spotkania. Zbigniew Bartman, trener łodzianek, przyczyn porażki upatrywał jednak przede wszystkim w błędach własnego zespołu. Zbigniew Bartman nie krył emocji. Tego błędu nie był w stanie wytłumaczyć Były siatkarz, a prywatnie partner Zuzanny Góreckiej, przyjmującej ŁKS-u Commercecon, niespodziewanie objął drużynę kilka tygodni temu. Mimo że nie miał doświadczenia w pracy trenera, doprowadził łodzianki do finału, zapewniając im grę w fazie grupowej najbliższej edycji Ligi Mistrzyń. Obserwatorzy podkreślali, że znany jako dość wybuchowy siatkarz Bartman w roli szkoleniowca kontroluje emocje. "Jest oazą spokoju jako trener, natomiast bardzo stanowczy w wymaganiach, w tym, czego oczekuje od zawodniczek. Miałam okazję rozmawiać z kilkoma i widać, że może nie strach, ale respekt wobec tego, co mówi, jest" - opowiadała przed kamerą Polsatu Sport Joanna Kaczor-Bednarska, była siatkarka, dziś komentatorka. W trakcie finałowego spotkania w Rzeszowie Bartman zdradzał już więcej emocji. Było to słychać zwłaszcza w czasie jednej z przerw w końcówce trzeciego seta, gdy łodzianki walczyły o przedłużenie spotkania. "To jest egzekucja. To trzeba zdecydowanie, nie paluszkami, delikatnie, tylko grubo" - grzmiał trener, przypominając siatkarkom założenia na mecz. Ale to nie ustrzegło drużyny przed błędem, który zaważył na ostatniej akcji spotkania. Początkowo wydawało się, że łodzianki zdobędą punkt, będzie wynik 24:24 i seta rozstrzygnie gra na przewagi. Tyle że rzeszowska drużyna poprosiła o challenge. A ten wykazał, że jeszcze zanim piłka spadła na boisko, siatki dotknęła odwracająca głowę w stronę piłki po swoim ataku Natalia Mędrzyk, przyjmująca ŁKS-u Commercecon. Siatkarski grają do trzech zwycięstw. Rzeszowianki zyskały pewność siebie ŁKS Commercecon wciąż może jednak odwrócić losy całej rywalizacji. Do zdobycia złotego medalu potrzeba trzech zwycięstw. Drugi mecz zostanie rozegrany w piątek 18 kwietnia w Łodzi. Tyle że rzeszowianki same przyznają, że wygrana na rozpoczęcie finałów dodała im pewności siebie. "Zrobiłyśmy malutki kroczek w stronę upragnionego złota, ale wiemy, że jeszcze bardzo daleko. Ten mecz wygrałyśmy i to dla nas bardzo ważne, bo mamy już jedynkę z przodu. W Łodzi powinno nam się grać troszkę łatwiej i na to liczę" - przekonuje Katarzyna Wenerska, rozgrywająca DevelopResu Rzeszów.