Kibice GKS-u Katowice, ale i Asseco Resovii po ostatniej kolejce PlusLigi mogli się uśmiechnąć. Obie drużyny po serii trzech porażek w końcu zanotowały zwycięstwo. Dla katowiczan to była dopiero trzecia wygrana w tym sezonie, za to cenna - pokonanie Barkomu Każany Lwów znów tchnęło w ostatni zespół PlusLigi nieco nadziei na utrzymanie. I początek spotkania z Asseco Resovią był dla GKS-u całkiem niezły. Z dobrej strony pokazywał się rozgrywający Joshua Tuaniga, serwisem pomógł Damian Domagała. Tym razem to on rozpoczął spotkanie na pozycji atakującego. Rzeszowianie zaczęli zaś szóstką z Lukasem Vasiną, bez Klemena Cebulja, którego zabrakło już w ostatnim pucharowym spotkaniu Resovii na Cyprze. Gospodarze prowadzili wyrównaną walkę z rywalami z Podkarpacia do stanu 10:10. Wtedy dwa razy zaskoczyły ich zagrywki Gregora Ropreta, rozgrywającego Resovii. GKS jeszcze doprowadził do remisu 15:15, ale potem przegrał sześć akcji z rzędu. Serwisami rywali raził Stephen Boyer, blokiem punkt zdobył Karol Kłos. Ostatecznie rzeszowianie wygrali wysoko, 25:18, a ostatnią akcję blokiem zakończył Dawid Woch. To on ma zastąpić gwiazdę kadry Grbicia. Długo czekał na swoją szansę PlusLiga. Asseco Resovia bez litości dla GKS-u Katowice. Sytuacja gospodarzy coraz gorsza Wspomniane lepsze nastroje rzeszowskich kibiców były związane ze zwycięstwem Asseco Resovii z Bogdanką LUK Lublin. Siatkarze prowadzeni przez Tuomasa Sammelvuo wygrali po tie-breaku i nieco umocnili się w czołowej ósemce. O utrzymanie miejsca gwarantującego grę w fazie play-off muszą jednak walczyć w kolejnych spotkaniach, bo niedaleko za ich plecami wciąż znajduje się mocna grupa pościgowa. W drugim secie rzeszowianie nie potrzebowali już tyle czasu, by się rozpędzić. Potrafili wykorzystać kontrataki po dobrych zagrywkach Vasiny i prowadzili 9:6. Przyjęcie było w tej partii piętą achillesową gospodarzy. Trener GKS-u Emil Siewiorek zdecydował się na zmianę na przyjęciu, na boisku pojawił się Ukrainiec Jewhenij Kisiluk. Asseco Resovia wypracowała sobie jednak dużą przewagę, korzystała też z obron libero Michała Potery. Najskuteczniejszy po rzeszowskiej stronie był Bartosz Bednorz, bohater ostatniego meczu z Bogdanką LUK, w którym punktował lepiej nawet od Wilfredo Leona. Bednorz zdobył w tej partii sześć punktów, a jego zespół wygrał 25:18. Na początku trzeciej partii gospodarze odzyskali rezon. Znów byli w stanie toczyć z Asseco Resovią wyrównaną rywalizację. Liderem gospodarzy w ofensywie był Aymen Bouguerra. W końcu jednak goście zdołali odskoczyć. Pomogły w tym mocne zagrywki Bednorza, po świetnej akcji Vasiny w ataku Resovia prowadziła już 21:16. Po chwili punkt zagrywką zdobył Kłos, w końcówce katowiczanie zupełnie się pogubili. Rzeszowscy siatkarze wygrali 25:17. Do końca fazy zasadniczej pozostało dziewięć meczów. Jeśli GKS wciąż marzy o utrzymaniu, musi wyprzedzić trzy drużyny. Do bezpiecznego, 13. miejsca - zajmuje je PSG Stal Nysa - traci dziewięć punktów. Bartosz Bednorz przyćmił Wilfredo Leona. Blisko rekordu, ale jest też zagrożenie