Od tygodni nie milkły spekulacje dotyczące odejścia Aleksandra Śliwki z Kędzierzyna-Koźla. 28-latek spędził tam większość swojej seniorskiej kariery i stał się czołową postacią. Trzykrotnie wygrywał z klubem Ligę Mistrzów, sięgał po krajowe puchary czy mistrzostwo Polski. Swoje umiejętności wykorzystywał także w kadrze, z którą wywalczył m.in. mistrzostwo Europy i wicemistrzostwo świata. Teraz przyjmujący, który wcześniej reprezentował też Asseco Resovię Rzeszów, AZS Politechnikę Warszawską i Indykpol AZS Olsztyn, żegna się z polskimi boiskami i nie zobaczymy go już w przyszłym sezonie w PlusLidze. Doniesienia o możliwym zagranicznym transferze pojawiały się już w grudniu, a Polak miał znaleźć się na celowniku klubów z Włoch czy Turcji i nie mógł narzekać na brak zainteresowania. Na początku stycznia z konkretną propozycją wyszła Perugia, w której Śliwka miał zastąpić odchodzącego po sezonie Wilfredo Leona i stworzyć, tak jak kiedyś w ZAKSIE, duet z Kamilem Semeniukiem. Już pod koniec miesiąca stało się jednak jasne, że to nie ten kierunek obierze reprezentant Polski. Aleksander Śliwka zdecydował. To tam zagra od przyszłego sezonu Przyszłość jednego z najlepszych przyjmujących na świecie ostatecznie wyjaśniła się dosłownie kilkanaście minut po zakończeniu finałowego starcia... ligi japońskiej, w którym swój dziesiąty w historii tytuł mistrzowski przypieczętowali siatkarze Suntory Sunbirds. To właśnie w zespole z Osaki zobaczymy w przyszłym sezonie Aleksandra Śliwkę. Tym samym oficjalnie potwierdzono informacje, które pojawiły się już na początku lutego, że utalentowany zawodnik na miejsce kontynuowania kariery wybierze właśnie Japonię. Śliwka nie będzie pierwszym Polakiem, który zdecydował się na ten egzotyczny kierunek. Ledwo co swoją przygodę z Wolf Dogs Nagoja zakończył Bartosz Kurek, z kolei wcześniej w Panasonic Panthers występował Michał Kubiak. W Suntory Sunbirds przyjmujący stworzy parę z Ranem Takahashi, który do wielokrotnego mistrza kraju trafi z włoskiego Vero Volley Monza.