To było już szóste spotkanie obu drużyn w tym sezonie. Na krajowym podwórku obie przeważają nad rywalami, ale w bezpośrednich starciach zdecydowanie lepsza jest ZAKSA. Tym razem jej przewaga znów była widoczna. W dwóch pierwszych partiach po raz kolejny zdemolowała rywali. To wystarczyło do awansu, później szansę dostali więc rezerwowi. I dopiero z nimi goście nawiązali walkę. Kędzierzynianie już na początku spotkania wskoczyli na wysoki poziom. Uruchomili wszystkie najważniejsze elementy - od asa serwisowego Kamila Semeniuka, przez skuteczne ataki Łukasza Kaczmarka, po szczelny blok. Szybko wypracowali więc sobie przewagę, prowadząc 12:7. Goście nieznacznie zmniejszyli straty przy zagrywce Rafała Szymury, ale ZAKSA kontrolowała przebieg partii. Na mocne serwisy rywali odpowiadała bowiem tym samym. Fantastycznie w polu zagrywki spisał się zwłaszcza Aleksander Śliwka - jego zespół tylko w tym secie zdobył w ten sposób aż osiem punktów. Ten niezwykły wynik przeważył na zwycięstwie 25:15. ZAKSA nie daje szans rywalom. Awans po dwóch setach Jastrzębianom udało się skompletować na mecz mocny skład, choć w ostatnich dniach ich siły nadwątlił wirus. Choroba dotknęła większość podstawowych zawodników. W efekcie mistrzowie Polski w pierwszym meczu łatwo przegrali 0:3, a na weekendowe starcie o pierwsze miejsce w tabeli PlusLigi trener Andrea Gardini wystawił rezerwowych. Wynik był taki sam. Tym razem zabrakło tylko kontuzjowanego od dłuższego czasu Jurija Gladyra oraz Trevora Clevenota, który pojechał do Francji diagnozować problemy z kolanem. Jego miejsce w składzie zajął Rafał Szymura, który w pierwszym secie mocno cierpiał w przyjęciu. Porażka w tej partii postawiła jastrzębian pod ścianą - każdy kolejny zwycięski set ZAKS-y oznaczał jej awans do finału. A rozpędzeni gospodarze nie zamierzali odpuszczać. Już na początku drugiej partii odskoczyli rywalom. Rozgrywający Marcin Janusz chętnie uruchamiał w ataku środkowych. Sytuację mistrzów Polski poprawiały skuteczne zbicia Jana Hadravy, ale ZAKSA cały czas była na prowadzeniu. Goście też próbowali ryzykować w polu zagrywki, tyle że często kończyło się to błędami. Po nieudanych akcjach coraz częściej zwieszali głowy. Kędzierzynianie grali zaś dokładnie i swobodnie. Jastrzębianom nie pomogło wejście na boisko Stephena Boyera. Gospodarze świętować mogli już po zakończeniu drugiego seta, wygranego 25:21. CZYTAJ TAKŻE: Oficjalnie: Vital Heynen poprowadzi nowy klub Rezerwowi ZAKS-y lepsi w tie-breaku od Jastrzębskiego Węgla Kędzierzynianie wygrali już w tym sezonie z Jastrzębskim Węglem dwa starcia w lidze, finał Tauron Pucharu Polski i pierwszy półfinał Ligi Mistrzów. Ich trener Gheorghe Cretu po zapewnieniu sobie awansu i dwóch kapitalnych setach nie zamierzał jednak za wszelką cenę walczyć o zwycięstwo. Na trzecią partię posłał rezerwowych. Gardini na kilka minut pozostawił na boisku podstawową szóstkę, ale po chwili również rozpoczął zmiany. I choć jastrzębianie rozpoczęli od prowadzenia kilkoma punktami, partia była wyrównana. Przed końcówką, po asie serwisowym Tomasza Fornala, ponownie objęli prowadzenie. Gospodarze nie zamierzali odpuszczać i obronili pierwszą piłkę setową, ale ostatecznie przegrali 24:26. W kolejnej partii rezerwowa szóstka ZAKS-y dodała do swojej gry niezłe zagrywki Wojciecha Żalińskiego. Efektem były trzy punkty przewagi. Mecz wyraźnie stracił na tempie, ale goście w połowie seta doścignęli i prześcignęli rywali. Świetnie w polu zagrywki spisał się Wojciech Szwed i końcówka przebiegała pod dyktando mistrzów Polski. Skończyło się wygraną 25:21. ZAKSA otworzyła tie-breaka od prowadzenia 4:2. Dobrze funkcjonowały ataki ze środka, gdzie znakomicie spisywał się Krzysztof Rejno. Po zmianie stron przewaga gospodarzy jeszcze wzrosła. Na blok nadział się Szymura i choć jastrzębianie jeszcze próbowali się podnieść, to rezerwowi ZAKS-y wygrali 15:11. O drugi z rzędu triumf w Lidze Mistrzów ZAKSA zagra 22 maja. Gospodarzem superfinałów - przed meczem mężczyzn odbędzie się finał Ligi Mistrzów kobiet - będzie Lublana. Rywalem kędzierzynian, podobnie jak przed rokiem, będzie Itas Trentino, który po tzw. złotym secie pokonał Sir Sicoma Monini Perugia. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 3:2 (25:15, 25:21, 24:26, 21:25, 15:11) Grupa Azoty ZAKSA: Kaczmarek, Huber, Semeniuk, Janusz, Smith, Śliwka - Shoji (libero) oraz Żaliński, Kalembka, Kluth, Staszewski, Rejno, Kozłowski, Banach (libero) Jastrzębski Węgiel: Hadrava, Wiśniewski, Fornal, Toniutti, Macyra, Szymura - Popiwczak (libero) oraz Szwed, Boyer, Tervaportti, Cedzyński, Biniek (libero) CZYTAJ TAKŻE: Odważna decyzja znanej siatkarki. Jest gotowa "zrobić wszystko"