Zadecydował o tym tzw. złoty set w półfinałowym środowym rewanżu, który kędzierzynianie wygrali 15:13. Ostatni punkt zdobył w nim wspomniany gracz. Wcześniej przegrali u siebie rewanżowy mecz z Zenitem Kazań 2:3 (17:25, 25:16, 25:21, 28:30, 18:20). Kilka dni temu, w Rosji zwyciężyli z kolei 3:2. - Oczywiście chcieliśmy "zamknąć" ten mecz już w czwartym secie, ale rywal był niezwykle mocny. Grają tam bardzo doświadczeni zawodnicy. Oni byli w decydującym momentach bardzo pewni, mocni. Nam brakowało tej dobrej akcji, piłki, pewności w odpowiednim momencie. Jednak ostatecznie udało się awansować. Ciężko to na gorąco szczegółowo komentować. Myślę, że kibice (oglądali to w TV - PAP) byli zadowoleni z poziomu spotkania - powiedział dziennikarzom po meczu Śliwka. Przyznał, że był bardzo wzruszony, gdy w końcu po jego akcji udało się zakończyć pomyślnie rywalizację z Zenitem. "Myślę, że to najważniejsza do tej pory zakończona akcja w moim wykonaniu. Jednak muszę podkreślić, że świetnie grała cała nasza drużyna. Przecież w tej ostatniej akcji najpierw Paweł Zatorski przyjął "w punkt" i mieliśmy do wyboru wszystkie opcje w ataku - ocenił. Dodał, że bez znaczenia jest, z kim przyjdzie się Grupie Azoty zagrać w finale: - Wiemy, że i tak zmierzymy się z kapitalną drużyną. Nastawiamy się na wielki pojedynek. Będziemy się starać pokazać najlepszą swoją siatkówkę. Jego kolega z drużyny Łukasz Kaczmarek określił środowy pojedynek jako "rollercoaster". - Dziś przeżywałem największe emocje na boisku w swoim życiu, ale wierzę, że jeszcze większe przede mną. W pierwszym secie pokazaliśmy bardzo złą grę. Takiej drużynie jak nasza nie powinno to się przytrafić. Jednak od drugiego seta graliśmy dobrze. Na pewno boli ta przegrana czwarta odsłona. Mieliśmy kilka okazji, aby skończyć, tak samo w tie-breaku - powiedział kędzierzyński zawodnik. Przyznał, że jest bardzo szczęśliwy po awansie do najważniejszego spotkania Ligi Mistrzów. Podkreślił, że od początku, cały czas wierzył w końcowy sukces. Trener kędzierzynian Nikola Grbić podkreślił, że kłopoty ze skończeniem pojedynku jego podopiecznych na pewno nie wynikały z braku koncentracji. Cieszy się, że ostatecznie jego drużyna będzie mogła zagrać w Weronie, gdzie - jak zaznaczył - ma nadzieję spotkać przyjaciół, z którymi pracował przed przyjazdem do Polski. Autor: Rafał Czerkawski