Finał Pucharu Polski rozgrywany we wrocławskiej Hali Stulecia był powtórką tego sprzed roku, który także odbywał się w stolicy Dolnego Śląska, ale w kameralnej hali Orbita. Wówczas po pięciosetowym dramatycznym pojedynku górą była Skra. Teraz ZAKSA wzięła rewanż. Lepiej w mecz weszła ZAKSA, która łatwo wyszła na prowadzenie 7:3. Świetnie w tym fragmencie prezentował się Dawid Konarski. Skra sukcesywnie odrabiała jednak straty i w końcu doprowadziła do remisu (13:13), a chwilę później Mariusz Wlazły wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie. Od tego momentu trwała walka punkt za punkt i żadnej z drużyn nie udało się odskoczyć na więcej niż jedno oczko. Przy stanie 27:27 ponownie klasą błysną Konarski i ZAKSA wygrała pierwszego seta. Drugą partię lepiej zaczęła Skra (3:0), ale później do głosu doszedł zespół z Kędzierzyna-Koźla (13:9). Przy stanie 18:18 ZAKSA zdobyła sześć punktów z rzędu i wydawało się, że w tym secie emocji już nie będzie. Zawodnicy trenera Ferdinando De Giorgi chyba też już tak myśleli, bo zaczęli popełniać proste błędy i bełchatowianie łatwo doprowadzili do remisu 24:24. ZAKSA już się nie podniosła i przegrała tego seta 25:27. W kolejnej partii do stanu 14:14 żadnej z drużyn nie udało się zdominować rywala. Kolejne pięć akcji należało jednak do kędzierzynian i zrobiło się 19:14. Od tego momentu zaczęło się na boisku dziać, to co w secie wcześniejszym - ZAKSA stanęła, a Skra punktowała. Tym razem trener De Giorgi szybko zareagował i przy stanie 19:17 wziął czas. Chwila przerwy w grze dobrze podziałała na jego zespół, który zdobył kolejne dwa punkty i już nie oddał prowadzenia. W czwartym i jak się okazało ostatnim secie wyrównana walka trwała do stanu 13:13. Skra wyszła na prowadzenie 14:13, ale kolejne cztery punkty zdobyła ZAKSA. Trener bełchatowian Philippe Blain wziął czas, ale po wznowieniu gry nadal na boisku dominował zespół z Kędzierzyna-Koźla. Przy stanie 19:15 dwoma blokami popisał się Łukasz Wiśniewski i ZAKSA prowadziła już sześcioma punktami. Historia z drugiego seta się nie powtórzyła i kędzierzynianie już nie oddali wygranej i mogli wznieść Puchar Polski w górę. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 3:1 (29:27, 25:27, 25:20, 25:18) ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Dawid Konarski, Kevin Tillie, Mateusz Bieniek, Benjamin Toniutti, Sam Deroo, Łukasz Wiśniewski - Paweł Zatorski (libero) - Patryk Czarnowski, Rafał Buszek, Dominik Witczak. PGE Skra Bełchatów: Srecko Lisinac, Karol Kłos, Mariusz Wlazły, Nicolas Uriarte, Nikolaj Penczew, Artur Szalpuk - Robert Milczarek (libero) - Bartosz Kurek, Bartosz Bednorz, Michał Winiarski, Marcin Janusz, Kacper Piechocki (libero). Graj razem z nami dla WOŚP! Wesprzyj Orkiestrę na pomagam.interia.pl