Polskie kluby od lat są liczącą się siła w siatkarskiej Lidze Mistrzów, a w bieżącej kampanii ponownie są wymieniane w gronie faworytów do sięgnięcia po trofeum. Jastrzębski Węgiel, Projekt Warszawa i Aluron CMC Warta Zawiercie notują zresztą kapitalny start w rozgrywkach - przedstawiciele PlusLigi wygrali do tej pory wszystkie spotkania i prowadzą w swoich grupach. Ciekawie wygląda także rywalizacja w grupie B, gdzie nie ma żadnego polskiego zespołu. Tam po trzech kolejkach i trzech zwycięstwach stawce prowadzi Vero Volley Monza, z kolei za plecami włoskiej drużyny z 5 punktami na koncie plasują się Fenerbahce Medicana Stambuł i Olympiakos SFP. To właśnie w bezpośrednim starciu tureckiej i greckiej ekipy doszło do potężnej awantury. Spotkanie rozgrywane w hali Olympiakosu świetnie rozpoczęło się dla gospodarzy, którzy pierwszego seta wygrali z dużą przewagą, bo w stosunku 25:16. Później przyjezdni wyrównali (25:14), a następnie poszli za ciosem i wygrali też trzecią partię (25:19). Najbardziej zacięty był czwarty set - w tym górą był grecki zespół, który triumfował po grze na przewagi 37:35. To będzie transferowy hit siatkarskiej PlusLigi. Polski gwiazdor w roli głównej Fabian Drzyzga w centrum zamieszania. Awantura w Lidze Mistrzów Konieczne było więc rozegranie tie-breaka i to właśnie w decydującej odsłonie spotkania doszło do potężnej awantury. Przy stanie 8:3 dla Fenerbahce i zagrywce po stronie tureckiej drużyny doszło do wymiany, w której brał udział Fabian Drzyzga. Akcję zwieńczył udany atak Fenerbahce, po którym sędzia przyznał punkt gościom, co rozwścieczyło Olympiakos. Gospodarze próbowali wytłumaczyć sędziemu, że po drodze Drzyzga popełnił błąd przy siatce, przez co akcja powinna zostać przerwana. Takiej interpretacji nie wykluczyli zresztą komentatorzy Polsatu Sport, którzy przy okazji emisji powtórki akcji z udziałem Polaka zauważyli, że ten prawdopodobnie przełożył rękę nad siatką i dotknął piłkę. Z pretensjami do arbitra ruszyli kapitan Dragan Travica oraz jego kolega z zespołu Aleksandar Atanasijević. Pierwszemu z nich nerwy puściły na tyle, że po chwil i sędzia pokazał mu jednocześnie żółtą i czerwoną kartkę, a to w siatkówce wiąże się z wykluczeniem ukaranego zawodnika z gry do końca seta. Na parkiecie zrobiło się gorąco - siatkarze Olympiakosu mieli pretensje do sędziego, jeden z nich w pewnym momencie nawet zaczął szarpać za siatkę. Nerwowa atmosfera udzieliła się także kibicom, którym nie spodobała się decyzja arbitra. Przerwa w grze trwała w sumie ponad pięć minut i nie podziałała na korzyść gospodarzy - grecki zespół przegrał tie-breaka 8:15, a całe spotkanie 2:3. Wspomniana sytuacja została opisana także na oficjalnej stronie Olympiakosu, gdzie w pomeczowej relacji można przeczytać, że zdaniem gospodarzy protesty siatkarzy były uzasadnione. "Sędziowie zepsuli mecz" - wprost stwierdzono w opisie wydarzeń boiskowych. Klub Leona ma nowego trenera. Błyskawiczna reakcja, wakat tylko przez dobę