Igor Prielożny, trener BKS: W pierwszym secie moje zawodniczki nie punktowały z piłek sytuacyjnych, stąd ten set wyglądał tak jak wyglądał. Może potrzebowaliśmy czasu na dostosowanie się do tej sali. Praktycznie przez cały mecz graliśmy tą samą szóstką i cieszę się, że dograła udanie do końca. Co się stało w pierwszym secie? Po prostu wygrał Kalisz. To nie jest zespół, który przegrywa mecz w trzech setach. Są tam przecież mistrzynie Polski, są kadrowiczki. Jest przecież Anka Woźniakowska, która w pierwszym secie praktycznie każdą piłkę skończyła. Wiedziałem, że Mariusz (Pieczonka - przyp. red.) odpowiednio przygotuje zespół, dlatego od początku wystawiłem Karolinę Ciaszkiewicz, żeby zaskoczyć przeciwnika. Mariusz Pieczonka, trener Calisii: W pierwszym secie graliśmy bezbłędnie w taktyce i to nam pozwoliło na zwycięstwo. W kolejnych odsłonach ujawniły się nasze błędy w końcówkach. Dziewczyny z Bielska dobrze zagrywały, my nie potrafiliśmy tego przyjąć, a ich kontra była zabójcza. Jeśli nie kończymy w pierwszym uderzeniu to później ciężko jest powalczyć o punkt. Na pewno trzeci set nam podciął skrzydła, bo znów przegraliśmy w końcówce. Cieszę się, że podjęliśmy walkę, ale z wyniku już nie. Zdecydowanie zabrakło nam przyjęcia, które w ostatnich setach "uciekło" nam w końcówkach. Nawet Masami dziś nie pomogła w tym elemencie, ale nie da się tego wytrenować, gdy przykładowo Berenika Okuniewska serwuje cztery zagrywki pod rząd po taśmie, wtedy trzeba mieć szczęście.