30 stycznia 2017 roku z powodu stanu zdrowia i związanej z tym absencji jednego z oskarżonych, rozprawa także się nie odbyła. Wtedy Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia kolejny termin wyznaczył właśnie na 10 lutego. Pierwsze, tzw. techniczne, posiedzenie sądu odbyło się w listopadzie. Sąd wówczas nie uwzględnił wniosku oskarżonego Cezarego P., szefa jednej z prywatnych firm ochroniarskich w Chorzowie, która od wielu lat współpracowała z PZPS, o dobrowolne poddanie się odpowiedzialności karnej oraz nie uwzględnił wniosków obrońców dwóch pozostałych oskarżonych o umorzenie postępowania. To właśnie Cezary P. został zatrzymany wraz z Mirosławem P., ówczesnym prezesem PZPS, w listopadzie 2014 roku przez funkcjonariuszy CBA bezpośrednio po przekazaniu pieniędzy. Wręczenie korzyści nastąpiło w zamian za wpłynięcie na proces wyboru jego firmy do ochrony i zabezpieczenia organizacyjnego MŚ, co - jak uznała prokuratura - stanowiło niedopuszczalną czynność preferencyjną. Pracownicy tej firmy obsługiwali wszystkie spotkania turnieju, z wyjątkiem meczu otwarcia na Stadionie Narodowym w Warszawie. Obaj działacze podtrzymują, że są niewinni i nie przyjęli łapówek. Mirosław P. i Artur P., działający do 2014 roku bardzo prężnie, w ostatnich miesiącach nieco wycofali się z życia siatkarskiego, choć byli obecni na najważniejszych zawodach, a także niektórych meczach ligowych. Były prezes PZPS działa także w światowych strukturach, wręczał nawet w Sofii medale podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy, był także w Rio de Janeiro na igrzyskach olimpijskich. Afera korupcyjna z udziałem obu działaczy wybuchła w listopadzie 2014 roku, niecałe dwa miesiące po tym, jak polscy siatkarze po raz pierwszy od 40 lat wywalczyli, przed własną publicznością, złoty medal mistrzostw świata. Mirosław P. i Artur P. spędzili kilka miesięcy w areszcie, postawiono im zarzuty o charakterze korupcyjnym. Zrezygnowali wówczas ze wszystkich funkcji w polskim związku.