Wrzesień 2009 już na zawsze przejdzie do historii polskiej siatkówki. "Biało-Czerwoni" trzy lata po medalu wywalczonym w mistrzostwach świata w Japonii poszli za ciosem i na tureckich parkietach odnieśli jeszcze większy sukces. Piotr Gruszka wraz z kolegami sięgnął po triumf na Starym Kontynencie. Kraj nad Wisłą oszalał wówczas na punkcie tej dyscypliny sportu i ogromne zainteresowanie widoczne jest zresztą do dziś. Kto wie, czy sukces byłby możliwy gdyby nie Daniel Castellani. To w końcu on wybrał odpowiednią grupę zawodników, a następnie wzorowo poprowadził ich na ławce trenerskiej. Nad Bosforem na "Orłów" nikt nie potrafił znaleźć sposobu. Polacy zakończyli zmagania bez ani jednej porażki, w finale wygrali z Francją w pewnym stylu 3:1. W ojczyźnie witano ich jak królów. Poza selekcjonerem uwaga fanów skupiła się głównie na Piotrze Gruszce - MVP turnieju. To miała być piękna przygoda. Daniel Castellani musiał zmienić plany Argentyński szkoleniowiec w biało-czerwonych barwach pojawiał się na spotkaniach jeszcze przez kilkanaście miesięcy, w październiku 2010 został zwolniony. Czy z tego powodu jego kariera stanęła w miejscu? Wręcz przeciwnie. Za nim wiele lat pracy w uznanych klubach i mnóstwo zdobytych pucharów. W pewnym momencie zaczął trenować kobiety. Zaufała mu ojczysta federacja. W nadchodzącym sezonie ponadto czekało go jedno z największych wyzwań w karierze. 63-latek podpisał kontrakt z japońskim klubem Osaka Marvelous. Doświadczony szkoleniowiec pewnie już szykował się do wylotu, aż nagle zatrzymały go straszne wieści. Badania, jakim się poddał, wykazały, że doszło u niego do nawrotu choroby nowotworowej. Argentyńczyk nie chciał ryzykować i błyskawicznie odwołał wszystkie plany. Jak informuje portal "siatka.org", umowa między trenerem a azjatyckim zespołem została anulowana. Na ławce trenerskiej 63-latka nie ujrzymy także podczas spotkań żeńskiej reprezentacji "Albicelestes". Ważne słowa Daniela Castellaniego. Siatkarki na niego czekają "Ma nawrót choroby nowotworowej, która wystąpiła dwa lata temu. Na szczęście nie jest to przerzut. Chemioterapię rozpocznie 3 lipca i cykl będzie trwał około sześciu miesięcy" - informuje grecki "Fosonline.gr". "Po raz drugi pokonam raka. Nie boję się" - to już z kolei słowa Daniela Castellaniego. Oby się one sprawdziły i niebawem kibice znów zobaczyli 63-latka w otoczeniu siatkarek rywalizujących o najwyższe cele.