Niespełna rok temu już pod zdobyciu brązowego medalu trener Michał Cichy dostał zawału. Kilka dni później zmarł w szpitalu. Miał 45 lat. 26 maja będzie rocznica śmierci szkoleniowca. Grajber-Nowakowska była zawodniczką łódzkiej drużyny i nie zapomniała o trenerze. Ostatni sezon spędziła we lidze włoskiej, ale w trybie pilnym wróciła do ŁKS. Stało się tak dlatego, że kontuzji w drugim meczu finału doznała Zuzanna Górecka. Łódzki klub skorzystał z możliwości przeprowadzenia tzw. transferu medycznego. W ten sposób 28-letnia przyjmują podpisała umowę obowiązującą na mecze finałów z Developresem Rzeszów. W środę, czyli w dniu trzeciego spotkania o złoto, została potwierdzona do gry i wystąpiła przeciwko rzeszowiankom. Weszła na boisko w drugim i trzecim secie. ŁKS pokonał rywalki 3:1 i w rywalizacji do trzech wygranych prowadzi 2:1. Czwarty mecz zaplanowano w sobotę w Rzeszowie. Jeśli łodzianki wygrają, zostaną po raz trzeci w historii klubu mistrzyniami Polski. Jeśli nie, piąte spotkanie odbędzie się w Łodzi. W czwartek Grajber-Nowakowska opublikowała na instgramie wpis, w którym przypomina o zbliżającej się rocznicy śmierci trenera. "Jeśli uda się sięgnąć po złoty medal, to przekażę go na cześć osoby, której już z nami nie ma, ale która całym swoim życiem zasłużyła na niego zdecydowanie bardziej, a w tamtym roku została obdarowana tylko/aż brązowym medalem... Wierzę, że to właśnie On z góry dalej prowadzi Łódzkie Wiewióry, do tego, o czym sam marzył" - napisała zawodniczka. Grajber-Nowakowska wspomniała też o kontuzjowanej Góreckiej. "Jak już zapewne wiecie, dwa dni temu dołączyłam do ŁKS, żeby wesprzeć ich w walce o złoty medal. Oczywiście życzylibyśmy sobie innych tego okoliczności - Zuzia trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia, ale cieszę się, że w takiej sytuacji pan prezes sięgnął po "starą wiewiórę".