Michał Winiarski i Gyorgy Grozer to niemal równolatkowie. Winiarski urodził się w 1983 r., odnosił wielkie sukcesy jako siatkarz, a dziś jest jednym z najlepszych trenerów w Polsce i drugi raz z rzędu wprowadził Aluron CMC Wartę Zawiercie do finałów PlusLigi. Tymczasem o rok młodszy Grozer nadal gra w siatkówkę. I to na takim poziomie, że właśnie jego transfer do Warty może odmienić losy rywalizacji o złoto. Przed trzecim meczem finałowym, w środę w Sosnowcu, zawiercianie byli pod ścianą. Porażka oznaczała koniec marzeń o złoto, w dwóch poprzednich meczach Bogdanka LUK Lublin nie pozwoliła im ugrać nawet seta. Ale w Sosnowcu wszystko się zmieniło. Drużyna od początku kipiała energią, a jej wulkanem był Grozer, który dołączył do drużyny zaledwie kilka dni wcześniej. Transfer Grozera do zespołu z Zawiercia wzbudził kontrowersje. Warta skorzystała z przepisu, który nie wszystkim się podoba, i przeprowadziła tzw. transfer medyczny. Zastąpiła kontuzjowanego Karola Butryna doświadczonym atakującym, zapewniając wsparcie Kyle’owi Ensingowi. Wystarczyły jednak dwa treningi z drużyną, by Grozer wygryzł ze składu Amerykanina. "Jest trudno, wszystko nadal jest nowe. Ale zespół zagrał niesamowicie. Naciskaliśmy na rywali od początku, było mnóstwo emocji. Ci kibice są wspaniali, osobiście bardzo mnie to motywuje. Cieszyłem się każdym momentem, jestem szczęśliwy, że wygraliśmy" - komentuje Niemiec. Szalona podróż do Polski. Gyorgy Grozer zachwycony. "Piękne uczucie" By przyjechać do Polski, Grozer w pośpiechu zmieniał plany. Ledwie tydzień temu zakończył grę w Turcji, w Arkasie Izmir, z którym walczył o brązowy medal tamtejszej ligi. Jak przyznaje, był już spakowany do powrotu do domu. I właśnie wtedy dowiedział się od menedżera od propozycji wzmocnienia Warty. "Podróż, jaką pokonałem przed przyjazdem tutaj i pierwszym meczem, była szalona. Poznaję trochę kolegów z drużyny, ich zachowania. Miałem dwa treningi, do tego jakaś kolacja, by poznać choć trochę ich charaktery. Staram się dawać z siebie wszystko na treningach, by dać im zaufanie. Byłem już po ostatnim meczu w Turcji, wybierałem się do domu, miałem ze sobą spakowane wszystkie moje rzeczy. Myślałem o tym, że kończę sezon, spotkam się z żoną i dziećmi. To była wielka niespodzianka, ale jestem bardzo szczęśliwy, że mam tę szansę" - opisuje Grozer. 40-letni atakujący rozpoczął spotkanie kapitalnie, w pierwszym secie zdobył siedem punktów. Dał zawiercianom to, czego brakowało im w dwóch pierwszych spotkaniach, czyli moc na prawym skrzydle. Spisał się zdecydowanie lepiej niż w debiucie - w sobotę, właściwie bez wspólnych treningów z drużyną, z marszu wszedł do gry i nie wyglądał na wzmocnienie. Sam zawodnik nazwał to spotkanie "bolesnym doświadczeniem". W środę w Sosnowcu było zupełnie inaczej. Skończył spotkanie z dorobkiem 19 punktów, zdobywając ich tyle samo, co Aaron Russell, i o jeden więcej niż MVP spotkania, którym był wspomniany Kwolek. Przede wszystkim jednak na boisku kipiał od emocji, a po spotkaniu opowiadał o powrocie do Polski z promiennym uśmiechem na ustach. Aluron CMC Warta Zawiercie z nową siłą. A Grozer żartuje z Winiarskiego. "Może da mi więcej wolnego" Wieku Grozerowi nikt jednak nie wypomina, bo nadal stać go na wielkie mecze. Mateusz Bieniek, kapitan Warty, stwierdził, że atakujący fizycznie wygląda jak 18-latek, ale też chwalił jego rolę w szatni. Takie wsparcie przydało się zawiercianom, których los ostatnio nie oszczędzał. W trzecim meczu finałowym brakowało innego kipiącego energią zawodnika, Jurija Gladyra, który doznał kontuzji w trakcie drugiego spotkania z Bogdanką LUK. Jeśli Grozer będzie w stanie pokazać taką samą formę w kolejnym meczu i znów przyćmi Wilfredo Leona czy Kewina Sasaka, Warta może na dobre odmienić rywalizację o mistrzostwo Polski. Na razie przegrywa w niej 1:2 i wciąż to lublinianie są bliżej złota. Dotąd atakujący ma w dorobku jedno mistrzostwo Polski z Asseco Resovią. Po tytuł sięgnął w 2012 r. Łącznie w karierze klubowej zdobył już 24 medale, ale na tym się nie zatrzymuje. Mimo słusznego jak na sportowca wieku nie zamierza kończyć kariery reprezentacyjnej. Tam również spotka się z Winiarskim, który jest selekcjonerem niemieckiej kadry. "Może da mi trochę więcej wolnego. Praca z nim to zawsze wielka przyjemność" - uśmiecha się siatkarz. Kolejny mecz finałowy PlusLigi 10 maja w Lublinie. Z Areny Sosnowiec Damian Gołąb