Projekt w tym sezonie nie przegrał ani jednego meczu w Pucharze Challenge. W pierwszym starciu finałowym przedłużył tę serię. We Włoszech do zdobycia tytułu wystarczą mu dwie wygrane partie. Nawet jeśli przegra 0:3, będzie mieć szansę w tzw. złotym secie. Oprócz kontuzjowanych od dłuższego czasu środkowych, warszawski zespół musiał sobie w środę radzić bez kontuzjowanego Igora Grobelnego. Większym problemem była jednak niedyspozycja Bartłomieja Bołądzia. Atakującego, który rozgrywa znakomity sezon, dopadł wirus. Reprezentant Polski był w składzie, ale w szóstce rozpoczął Linus Weber. Na początku spotkania Projekt pokazał jednak, że nic nie robi sobie z osłabień. Gospodarze rozpoczęli od trzech punktowych bloków. Problemy z przebiciem się na drugą stronę miał zwłaszcza przyjmujący gości Stephen Maar. Po drugiej stronie imponował Kevin Tillie. Rywale gonili Projekt, ale nie mogli wyrównać. A kiedy podwójny blok gospodarzy zatrzymał atak Gabriele Di Martino, prowadzili 16:12. Po chwili jeszcze w aut zaatakował Arthur Szwarc. W drugiej części partii warszawianie nie spuścili z tonu, Jurij Semeniuk zdobył punkt zagrywką. Projekt wygrał 25:18. Polski klub pod ścianą w LM. Nie pomógł nawet wyczekiwany powrót reprezentantki Projekt Warszawa zaczął kapitalnie. Rywale mocno odpowiedzieli Projekt staje przed szansą wyrównania rachunków sprzed lat. Dotąd tylko raz polski zespół wygrał Puchar Challenge - w 2012 r. dokonał tego AZS Częstochowa. Wygrał finał po "złotym secie", w którym pokonał AZS Politechnikę Warszawską, czyli zespół, którego następcą jest Projekt. Monza też ma na koncie przegrany finał Pucharu Challenge - w 2019 r. lepszy okazał się Biełogorje Biełgorod z Rosji. Szósty aktualnie zespół w tabeli włoskiej SuperLegi to jednak zdecydowanie najtrudniejszy rywal, z jakim przyszło się w tym sezonie mierzyć Projektowi w pucharach. W drodze do finału odprawili z kwitkiem zespoły ze Słowenii, Francji, Rumunii i Finlandii. I druga partia środowego finału była już bardziej wyrównana. Ale i tak polski zespół zbudował sobie przewagę - przy stanie 12:9 trener przegrywających gości poprosił o przerwę. Po niej Włosi szybko doprowadzili do remisu 13:13, a po chwili objęli prowadzenie. Korzystali z lepszej zagrywki, a kiedy w aut zaatakował Artur Szalpuk, przed końcówką mieli trzy punkty przewagi. Monza wygrała 25:21, wynik ustalił atakiem Szwarc. Puchar Challenge. Projekt Warszawa z zaliczką przed rewanżem W trzeciej partii dwupunktową przewagę Włochom zapewniła zagrywka Gianluci Galassiego. Wynik odwróciły serwisy Andrzeja Wrony, po których to Projekt prowadził 10:8. Przypomniał też o sobie warszawski blok, jeszcze jednym asem serwisowym popisał się Semeniuk - i przewaga gospodarzy szybko wzrosła do pięciu punktów. Od tej pory Projekt znów zaczął dominować. Kolejne obejście to ponownie dobre zagrywki Wrony i bloki ukraińskiego środkowego. Skończyło się zwycięstwem polskiej drużyny 25:18. W końcówce trzeciej partii boisko z kontuzją palca opuścił Fernando Kreling, podstawowy rozgrywający Monzy. Na czwartego seta Brazylijczyk był jednak gotowy. A jego drużyna złapała drugi oddech - Projekt przegrywał 1:5, popełniając sporo błędów. Włosi odskoczyli nawet na sześć punktów, nie najlepiej wśród gospodarzy spisywał się Weber. Po kilku słabszych minutach gospodarze ruszyli jednak w pogoń za rywalami. W bloku szalał Semeniuk i przegrywali już tylko 12:13. Po kilku minutach Projekt wreszcie objął prowadzenie - Szalpuk wykorzystał dwa kontrataki i było 19:17. Przyjmujący reprezentacji Polski był bohaterem końcówki spotkania. Dołożył w niej dwa asy serwisowe, a jego zespół wygrał 25:19. Rewanż zostanie rozegrany 27 lutego we Włoszech. Pogromcy ZAKS-y pokonani. Historyczny wyczyn polskiego mistrza Europy Projekt: Weber, Wrona, Szalpuk, Firlej, Semeniuk, Tillie - Wojtaszek (libero) oraz Borkowski Mint Vero Volley: Szwarz, Galassi, Loepkky, Fernando, Di Martino, Maar - Gaggini (libero) oraz Takahashi, Visić