Reprezentacja Polski mężczyzn w siatkówce w ubiegłym roku sięgnęła po najcenniejsze krążki podczas ważnych imprez. W lipcu nasze Orły odniosły historyczny sukces przed własną publicznością. "Biało-Czerwoni" wywalczyli bowiem złoto w Lidze Narodów. Kadra narodowa w wielkim finale pokonała zawodników ze Stanów Zjednoczonych 3:1 (25:23, 24:26, 25:18, 25:18). Z kolei we wrześniu podopieczni Nikoli Grbicia zostali mistrzami Europy. Nasi rodacy długo jednak nie celebrowali tego sukcesu, ponieważ po rozgrywkach udali się w długą podróż do Chin, gdzie walczyli o kwalifikację olimpijską. Mimo napiętego grafiku siatkarze zdołali zapewnić sobie przepustki do Paryża. "To już końcówka. Wiemy, że trzeba skupić się jeszcze tylko trzy razy. Wygrać i można wracać spokojnie do domu. Meta jest bardzo blisko. To mnie trzyma przy życiu" - wyznał Karol Kłos w rozmowie z TVP Sport po meczu z Meksykiem. Choć od tych wydarzeń minęło już sporo czasu, trener naszej kadry narodowej postanowił wrócić wspomnieniami do trudnych chwil po zawodach. Nikola Grbić odsłania całą prawdę. Oto, co tak naprawdę działo się po sezonie Serb zdradził, że po tych wszystkich wyjazdach z reprezentacją na rozgrywki w 2023 roku potrzebował odpoczynku. Ciężko wspomina tamten czas. Zmęczenie i stres związany z występami Orłów mocno odbiły się na jego psychice. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" ujawnił, co działo się po turnieju kwalifikacyjnym w Chinach. "Dobrze jest mieć taki zrównoważony okres, bo kiedy jesienią wróciłem do domu po pięciu miesiącach z reprezentacją, byłem zdewastowany. Pamiętam, jak syn przyszedł do mnie z pytaniem dotyczącym treningu, a ja miałem po prostu dość myślenia o siatkówce. Po dwóch tygodniach zacząłem już normalnie funkcjonować, ale potrzebowałem całkowitego resetu" - przyznał selekcjoner. Jak wspomina, po meczu z Holendrami był tak "wypruty z emocji", że zrezygnował nawet z okrzyku radości w związku z wywalczeniem przez zespół awansu na IO i tylko głęboko westchnął z ulgą, że plan został wykonany. Kusili Nikolę Grbicia. Zaskakujące oferty na stole. Serb jednak postawił sprawę jasno Kiedy emocje już opadły, 50-latek spotkał się z byłym kadrowiczem, który jest szkoleniowcem naszych zachodnich sąsiadów. "Rozmawiałem z Michałem Winiarskim, który też był mocno wyeksploatowany po sezonie z reprezentacją Niemiec, a przecież teraz prowadzi jeszcze zespół z Zawiercia" - zaznacza Grbić. Sukcesy "Biało-Czerwonych" odbiły się głośnym echem na świecie i sprawiły, że szkoleniowcem zainteresowały się znane kraje. Co ciekawe, w pewnym momencie do akcji wkroczyli nawet... Rosjanie. Jednak mimo tych ofert, Serb stawia sprawę jasno. "Cieszę się, że mogę wyłącznie skupić się na pracy z 'Biało-Czerwonymi', choć oczywiście już w poprzednim sezonie, gdy nie prowadziłem klubu, spływały oferty z PlusLigi, a także z Włoch czy nawet Rosji. Zainteresowanie było i jest, ale nie zamierzam prowadzić klubu, dopóki pracuję z polską kadrą" - oznajmił 50-latek.