W minionym tygodniu w mediach pojawiła się informacja, że zaplanowany na 19-24 sierpnia turniej może nie dojść do skutku. Dowgiałło przyznał wówczas, że w budżecie potrzebnym do przeprowadzenia zawodów, który wynosi 2,5 mln zł, brakuje jeszcze miliona. - Wczoraj dyskutowaliśmy z przedstawicielami Polskiego Związku Piłki Siatkowej, którzy włączyli się w tę sprawę. Poprosili nas o poczekanie jeszcze 10 dni. Prowadzą rozmowy z dwoma firmami współpracującymi z federacją, które mogłyby zaangażować się w nasze zawody. Koniec przyszłego tygodnia jest datą graniczną. Nie chcemy trzymać nikogo dłużej w niepewności. Dostałem już nawet sms-a od dyrektora ds. siatkówki plażowej Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB) Angelo Squeo z prośbą o przyśpieszenie rozstrzygnięcia tej sprawy - podkreślił dyrektor mazurskiej imprezy. Jak dodał, on i inni przedstawiciele organizatorów także prowadzą rozmowy z potencjalnymi sponsorami. Zaznaczył jednak, że nie są one na zaawansowanym etapie. - Mam duże wątpliwości, czy te kilka dni wystarczy na pozyskanie wspomnianej sumy. Nie jest to łatwe zadanie - ocenił. We wrześniu w Polsce odbędą się halowe mistrzostwa świata siatkarzy. Dowgiałło zaznaczył, że zdaje sobie sprawę, iż jest to najważniejsza impreza sportowa w kraju i trudno konkurować z nią o zainteresowanie ze strony PZPS-u czy sponsorów. - Rozumiemy to i nie mamy do nikogo żalu - zapewnił. Jak dodał, do FIVB złożono wniosek o obniżenie opłaty licencyjnej. Z Lozanny nadeszła odpowiedź odmowna. - Napisano, że budżet został już zamknięty i nie można nic z tym zrobić. Dało nam to trochę do myślenia - przyznał. Pierwsze informacje o niepewnej przyszłości turnieju w Starych Jabłonkach pojawiły się w sierpniu, miesiąc po przeprowadzonych tam MŚ w "plażówce". Decyzja o kolejnych zawodach World Touru w tej miejscowości była uzależniona od bilansu kosztów organizacji czempionatu. - Kosztował nas on sporo, ale koniec końców udało się dopiąć budżet. Sprawy finansowe związane z tamtą imprezą nie mają przełożenia na obecne problemy - podkreślił dyrektor obu wydarzeń. Dowgiałło zaznaczył, że wycofanie się z organizacji tegorocznych zawodów cyklu WT nie wiąże się formalnie z grzywną lub zawieszeniem w prawach do przeprowadzenia tego turnieju w przyszłości. - Kolejka chętnych do organizacji zawodów Grand Slam jest jednak długa i trudno będzie wrócić do tego grona. Łatwiej pewnie będzie z turniejem niższej rangi, typu open - zauważył.