Po najeździe Rosji na Ukrainę w trudnej sytuacji znaleźli się również sportowcy. Jednym z nich był Spinelli, grający dotąd w zespole z Ołeksandrii, miasta położonego 300 kilometrów na południowy wschód od Kijowa, w obwodzie kirowohradzkim. Gdy rozpoczął się rosyjski atak, piłkarz znalazł się w trudnej sytuacji. - Kiedy liga została zawieszona, był nieco zgorzkniały. Ale nikt nie myślał wtedy, że ten szaleniec zdecyduje się zaatakować kraj. Nasz syn ucieka, zabrał kilka rzeczy z mieszkania i próbuje wyjechać. Jest na trasie do Polski. To jest koszmar - opowiadał na antenie argentyńskiego Radia 10 ojciec piłkarza. Podkreślał, że Spinelli jest zdany sam na siebie. Klub przekazał jemu i kilku innym piłkarzom samochód, którym pojechali w stronę Lwowa. Nie mógł zapewnić im jednak nic więcej. Piłkarze natrafili na olbrzymie korki, a rodzice Spinellego próbowali szukać pomocy w argentyńskiej ambasadzie. Utrzymywali kontakt z synem dzięki jednemu z internetowych komunikatorów. Wojna w Ukrainie. Claudio Spinelli bezpieczny Sprawą zainteresował się Mendez. Szkoleniowiec, który pod koniec grudnia został trenerem Asseco Resovii, trafił na wywiad z ojcem piłkarza w argentyńskich mediach. Od razu zaproponował pomoc, podkreślając, że władze Rzeszowa zapewniły go, że w Polsce jest bezpiecznie. Spinellego od granicy dzieliło niemal 900 kilometrów. W sobotę przedstawiciele argentyńskiego ministerstwa spraw zagranicznych poinformowali jednak, że udało mu się przedostać do Polski. Granicę ukraińsko-rumuńską przekroczył z kolei Francisco Di Franco, pomocnik Dnipro. W ewakuacji Spinellego brał udział Mendez. - Skontaktowałem się z nim, rozmawiałem z dziennikarzami w Argentynie, porozumiałem się z konsulatem w Polsce. Pomogłem mu przekroczyć granicę z Polską. Myślę, że w tym momencie leci do Paryża. Tam czeka na niego żona. Najważniejsze, że jest bezpieczny, choć wiele wycierpiał - stwierdził w sobotę wieczorem w rozmowie z Interią trener Resovii. CZYTAJ TAKŻE: Owacje dla ukraińskiego siatkarza. Tak siatkarscy kibice wspierają Ukrainę Marcelo Mendez o FIVB: Nie ma na co czekać! Zespół Mendeza tego samego dnia przegrał we Wrocławiu w półfinale Tauron Pucharu Polski. Po nim wraca do Rzeszowa. 57-letni szkoleniowiec zdaje sobie sprawę, że na Podkarpaciu jest niemal tuż obok granicy kraju objętego wojną. - W Rzeszowie jesteśmy tylko 80 kilometrów od granicy. To coś niewiarygodnego i strasznego, że ludzie nie wyciągnęli wniosków z historii. Ta wojna to wielki problem dla Europy, ale i całego świata - ocenia Argentyńczyk. Mimo kolejnych sankcji nakładanych na Rosję zdecydowanych ruchów wciąż nie podejmują niektóre federacje sportowe. W tym niechlubnym gronie jest choćby FIVB, czyli centrala światowej siatkówki. Jak dotąd nie podjęła decyzji dotyczącej odebrania Rosji mistrzostw świata, które na przełomie sierpnia i września mają odbyć się w tym kraju. Mendez jest oburzony brakiem reakcji FIVB. - Powinna zmienić miejsce rozgrywania mistrzostw świata natychmiast, w tym momencie! Nie ma na co czekać. Gospodarzem turnieju może być Polska, Włochy, Stany Zjednoczone, ale nie Rosja. A my czekamy na decyzje “rodziny FIVB" - gorzko mówi trener. Jeśli mistrzostwa świata będą rozgrywane w Rosji, nie wystąpi w nich reprezentacja Polski. Sebastian Świderski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, w sobotę zadeklarował, że nie widzi takiej możliwości. W ślady Polski poszli również Francuzi, czyli mistrzowie olimpijscy z Tokio.